czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 10


Pamiętaj, człowiek się zmienia, ale jego przeszłość nigdy…


            Otwieram powoli oczy. Promienie słońca wpadające do pokoju sprawiały miłą atmosferę. Siedziałam jak zabita. Żadnego ruchu, tylko co pare chwil przymykałam na kilka sekund powieki.
-Co wtedy czułaś? – zapytał mężczyzna
-Przerażenie
-A coś więcej? –dopytywał się
-Ten widok totalnie wybił mnie z rytmu, nie potrafię tego opisać
-Mówiłaś o tym komuś?
-Sabinie i panu
-Nikt więcej o tym nie wie?
-Nie, i chce żeby tak zostało. Nie jestem gotowa, na razie, nie chce żeby ktoś się nade mną litował. Nie chce przechodzić tego piekła od początku.
-Wiem, dlatego chce ci pomóc. Przebrnęliśmy przez to kilka lat temu, teraz też dasz radę
-Pan myśli że to takie proste, że jedna terapia wystarczy? Sen powrócił! – krzyknęłam – Ten koszmar zaczyna się od nowa
-Spokojnie. Powiedz mi coś więcej o tym śnie. Dlaczego się go boisz?
-Nie wiem czemu wpadam w panikę kiedy mi się śni. Wywołuje u mnie różne uczucia. Zawsze jest taki sam. Najpierw księżyc chowający się za chmury, później mrok. Następnie uciekam, ktoś mnie goni, słysze krzyki, przewracam się i…
-I? – ciągną dalej
-I ten mężczyzna
-Jaki mężczyzna ?
-Ubrany na ciemno, z kapturem na głowie. Gdy go ściąga ja się budzę z krzykiem. Ale teraz było inaczej.
-To znaczy?
-Obudziłam się w innym momencie. Sen trwał  dalej. Nie widziałam jego twarzy, ale coś mnie wciągało, widziałam światło, słyszałam czyjś głos, niewyraźny ale jednak. Chciał mi pomóc
-Myślisz że to jest związane z twoim wypadkiem na tym przyjęciu?
-Nie mam zielonego pojęcia, ale wspomnienia powróciły. Myślałam że to już jest za mną, że to zamknięty rozdział, myliłam się. Znowu boję się zamykać oczy.
-Od pierwszego snu po tej przerwie, minęło ponad trzy tygodnie. Codziennie ci się śnił?
-Nie, śni mi się czasami. Początkowo każdego dnia, teraz co kilka nocy.
-Wtedy też ci się śniły codziennie?
-Przez pierwsze miesiące, później rzadziej
-Jak radzisz sobie z uczelnią? Nie martwisz się że przez ten koszmar będziesz mieć problemy z nauką?
-A co to ma do rzeczy?! – warknęłam – Nie, zasypiam tylko wtedy kiedy jestem już całkiem zmęczona, w wolnym czasie próbuję się uczyć albo robić coś cały czas. Zaczęłam znów biegać.
-Pomaga ci to ?
-A czy trupowi pomaga kroplówka?
-Proszę cie, nie odpowiadaj mi pytaniem na pytanie. Wiesz że chce dla ciebie jak najlepiej. Byłem pewien, że koszmar nie powróci
-Myliłeś się – przerwałam mu
-To prawda, myliłem się. Ale wtedy dałaś radę, teraz też ci się uda. Na dziś skończyliśmy. Widzimy się niebawem – mężczyzna uścisnął mi dłoń, a ja wyszłam z gabinetu.

‘~’~’~’~’

            Nie mam na nic ochoty. Ostatnio cały czas siedze w domu, jakoś nie mam nastroju nawet na imprezę. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił Aaron.
-Halo? – powiedziałam
-Cześć, mogę cię dziś porwać? – zapytał
-A zwrócisz mnie?
-Przemyśle to – zaśmiał się – To jak, dziś o 19:00?
-Nie wiem czy to dobry pomysł, ostatnio nie mam na nic ochoty
-Nie daj się prosić, sprawię że ten dzień będzie wyjątkowy
-Co ty kombinujesz Ramsey? – powiedziałam groźnie
-Więc jesteśmy umówieni, ubierz się ładnie – wycedził szybko
-Ja zawsze ładnie wyglądam! – oburzyłam się
-Wiem,  do zobaczenia
            No super, nawet nie powiedział co mam ubrać. Była 16:18 postanowiłam wziąć długą kąpiel, a dopiero później zacząć się przygotowywać. Ściągnęłam ubrania, związałam włosy w koka i położyłam się w wannie. Co jak co ale gorąca woda świetnie mnie odprężyła. Godzinkę później miałam już suche, świeżo umyte włosy i brak pomysłu na dalsze strojenie się. Kamińska wróciła z zajęć pięćdziesiąt minut temu, i od razu zaczęła grzebać mi w szafie. Stworzyła mi piekny zestaw który włożyłam. Zrobiłam makijaż, a włosy leciuteńko zakręciłam, tak aby były lekkie fale.
            Czekałam aż pan Ramsey przyjedzie po mnie. Dochodziło za dziesięć, siedziałam w salonie z książką w ręku, gdy zadzwonił dzwonek. Maja pobiegła otworzyć, a ja zabrałam swoją torebkę i wyszyłam ku wyjściu. W holu czekał na mnie mój towarzysz, wyglądał bardzo elegancko. Garnitur, wprawdzie bez krawatu, ale i tak był męski.
-Wyglądasz- zamilkł
-Aż tak źle? - skrzywiłam się
-Olśniewająco  - na mojej twarzy widniał promienisty uśmiech – gotowa?
-Tak, tylko założę płaszcz.
            Jechaliśmy dobre dwadzieścia minut. Panowała cisza, nie chciałam jej przerywać. Aaron ukradkiem na mnie spoglądał, co wywoływało u mnie rumieniec na twarzy. Zatrzymał się koło jakiejś restauracji. Weszliśmy, a w Sali nie było nikogo prócz nas i stolika z świecą.
-Aaron? – zapytałam niepewnie
-Tak? – popatrzył na mnie, ściągając płaszcz
-Co to za okazja?
-Zawsze musi być okazja? – uśmiechnął się głupkowato
            Przez całą kolacje rozmawialiśmy o błahostkach. Opowiadał mi co go interesuje, jak zaczął grać w piłkę  i dlaczego tak kocha Arsenal. Na pytanie o moim życiu nie chciałam opowiadać. Jakoś nigdy nie lubiłam się zwierzać ani rozmawiać o sobie.  Później zabrał mnie na London Eye. Widok był cudowny, ale czułam się trochę nie pewnie w jego towarzystwie, nie mam pojęcia dlaczego. Szliśmy ulicą Londynu gdy zapytał mnie:
-Rosalie, mogę cię o coś zapytać?
-Pewnie – uśmiechnęłam się
-Bo widzisz, znam cię od niedawna, a wydajesz mi się bardzo bliska. Nie wiem jak ci to powiedzieć – zbliżył się do mnie, dotykając mojej dłoni. W końcu wziął ją trzymał. Czułam jego ciepło, wyglądał na strasznie zestresowanego.
-Chciałbym żebyś była moją dziewczyną, nie chce cię przestraszyć. Nie znamy się długo, ale gdy nie ma cię obok mnie, cały czas o tobie myslę. Nie mogę spać i jeść. Gdybym mógł podarował bym ci gwiazdkę. Chciałabyś być moją partnerką? – zapytał a moje serce niebezpiecznie przyśpieszyło.
-Ja, muszę to przemyśleć. Nie bądź na mnie zły. Po prostu nie chce postąpić pochopnie – spojrzałam mu w oczy, był w nich ból i rozczarowanie.
-Jasne, rozumiem. Odwiozę  cię do domu, jest już późno – powiedział
            Całą drogę milczeliśmy, ja odwróciłam głowę i spoglądałam przez szybę. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Coś mówiło mi że powinnam z nim być, a drugi wewnętrzny głos mnie powstrzymywał.
-Rose, jutro jest mecz, przyjdziesz? – zapytał gdy wysiadałam z samochodu.
-Oczywiście, ktoś musi was zachęcić do walki- wyszczerzyłam się i pocałowałam chłopaka w policzek
            Weszłam na 4 piętro bez butów. Nie czułam stóp, więc ściągnęłam szpilki na parterze. Otworzyłam drzwi wejściowe, nawet nie ściągnęłam płaszczu, a Majka zasypała mnie milionem pytań.
-Opowiadaj jak było! – piszczała
-Fajnie – odpowiedziałam cicho
-Co się stało? – spoważniała – Zrobił ci coś? Bo jak tak to ja sobie z nim pogadam i
-Nie – przerwałam jej – Po prostu jestem zmęczona – unikałam jej wzroku
-Akurat – skrzyżowała ręce stając w drzwiach mojej sypialni – Znam cię, jak nikt inny  i wiem że gdy jestes zmęczona, to jesteś zła. A teraz jakoś nie słysze słów cenzurowanych. Co się dzieje? – zapytała
-Zapytał się mnie czy chce z nim być
-A ty?
-Powiedziałam że się zastanowię
-Co żeś zrobiła?! – ryknęła – Przecież to facet marzeń, jak mogłaś się nie zgodzić?
-Nie powiedziałam że nie chce, po prostu potrzebuję się chwilkę zastanowić.
-Będziesz  z nim?
-Nie wiem – usiadłam na łóżku – Cały czas o nim myślę, ale coś nie pozwala mi powiedzieć tak.
-To jak pornosy? Lubisz je, ale nie powinnaś oglądać?
-Tak, co? Nie! Co ty gadasz? Nie ogarniam cie!
-Nikt nie jest w stanie –zaśmiała się
-Zaprosił mnie na  jutrzejszy mecz. Pójdziesz ze mną?
-Mówisz serio?! –pokiwałam twierdząco głową – Kocham cie! Łukasz wie że będziesz?
-Nie, i niech tak zostanie, chce mu zrobić niespodziankę
-Okej- powiedziała i przytuliła mnie

‘~’~’~’~’

            Obudziłam się w południe. W mieszkaniu było cicho, Majka spała. Wyglądała tak słodko, ale to tylko pozory. Postanowiłam że przerwę jej cudowny sen. 
-Maja wstawaj już południe!
-Jeszcze pięć minut mamusiu - powiedziała, nakrywając poduszkę na głowę
-Rusz dupe! Nie możesz spać cały dzień! 
-Tak,tak
-Majuś, kochanie, naleśniki ci wystygnął, zrobiłam specjalnie dla ciebie - podniosła głowę spod poduszki, otwierając lekko oczy
-Naleśniki? -zaśmiała się - błagam, nie jesteśmy w przedszkolu. Nie nabiorę się już na to. Popracuj nad oryginalnością.
            Miarka się przebrała! Ile można wstawać? Chwyciłam ją za nogi i pociągnęłam. Dziewczyna w jednej chwili wylądowała z wielkim hukiem na podłodze. Może poobijała się lekko, ale nie będzie przynajmniej gnić w łóżku.
-Co do cholery? 
-Dzień dobry misiaczku - wyszczerzyłam się
-Byłby dobry gdyby nie ty!- warknęła
-Już to słyszałam, popracuj nad oryginalnością. - powiedziałam
          Kamińska z dużym oporem ruszyła się z wyrka. a ja udałam się do łazienki przeprowadzić poranną toaletę. Po jej skończeniu wyglądałam nieco lepiej. Dałam Pyśkowi jeść  i sama poszłam przygotować śniadanie, a raczej obiad gdyż dochodziła 14. Zrobiłam razem z Mają spaghetti i zupę jarzynowa. Po posiłku zaczęłam przygotowywać się do meczu. Musiałam być wcześniej, gdyż Majka chciała zdążyć na trening Kanonierów.
            O 15.30 byłyśmy gotowe, mecz zaczynał się za 2,5h, miałyśmy wiec troszkę czasu na dojście. Na trybunach nie było dużo osób, dopiero zaczynali się schodzić kibice. Dzięki Aaronowi miałyśmy miejsca VIP, zaraz koło schodów. Rozpoczął się trening. Ramsey cały czas spoglądał w naszą stronę, uśmiechał się wygłupiając się z Alexem jak dzieciaki. Chłopaki biegali w kółeczko, podawali sobie piłki i usiłowali strzelić bramkę Fabiańskiemu i jego towarzyszą. Niestety bez skutku, trening dobiegł końca,  i rozpoczął się mecz. Na murawę weszły obie drużyny, poważne miny pasowały im. Wyglądali seksowanie. Przez cały mecz byłam zdenerwowana, chłopaki grali świetnie. Szczęsny, muszę przyznać radził sobie, chociaż miałam nadzieje że na bramkę dadzą Łukasza. W 87’ Mikel jakiś tam strzelił bramkę  Queens Park Rangers. Oczywiście Arsenal wygrał, Majka tłumaczyła mi cały czas o co chodzi z spalonym, ale nadal nie wiedziałam. Z Łukaszem rozmawiałam chwilkę w przerwie, ale nie za długo. Po zakończeniu meczu, kiedy kibice zaczęli się rozchodzić podszedł do mnie Aaron. 
-Jak wam się podobało?
-Świetnie, normalnie ich rozwaliliście ! – darła się Majka, a ja ją paliłam wzrokiem. Czemu zawsze musi odezwać się pierwsza?! – Okeeej, rozumiem, będę czekać przed stadionem.
-Super- powiedziałam do przyjaciółki, popatrzyłam na chłopaka i odezwałam się – Aaron przemyślałam to sobie. I chciałam ci powiedzieć że ja…
-Nie zgadzasz się tak? – powiedział spuszczając głowe na dół – Wiedziałem, przecież nie chciałabyś być z kimś takim jak ja –usiadł na trybunach
-Czyli z takim przystojniakiem? – uśmiechnęłam się i usiadłam koło niego– Nie lubie jak ktoś mi przerywa, wiesz? – stanęłam naprzeciwko niego i uniosłam jego podbródek do góry – Zgadzam się
-Co? – przymarszczył brwi – Dobrze słyszałem? – moje kąciki ust momentalnie podniosły się do góry. Wstał, odchylił włosy z mojej twarzy, przyłożył swoją dłoń do mojego policzka i  pocałował mnie delikatnie. Moje serce zaczęło coraz bardziej przyśpieszać, tak jakby za chwile miało wyrwać się z klatki piersiowej. Nogi były jak z waty. Miałam motyle w brzuchu. Podniósł mnie do góry i okręcił wokół siebie.
-Dlaczego chcesz ze mną być? – spytał nagle
-Abym mogła Cię całować kiedy tylko będę chciała – powiedziałam i wtuliłam się w jego tors. On objął mnie swoim ramieniem i staliśmy wtuleni. Patrzyli na nas nieliczni, przyglądając się nam tuż przed wyjściem ze stadionu. W tamtym momencie to nie miało najmniejszego znaczenia. Liczyła się tylko ta chwila...
-Aaron! – wydarł się Wenger – Ja ci nie chce przeszkadzać, ale twoja dziewczyna nie wygląda na taką co lubi zapach spoconej świni!
-Sugeruje pan coś? – odezwał się piłkarz
-Nie, skądże. Po prostu twoja panna wygląda przyzwoicie, w przeciwieństwie do ciebie. Idź weź prysznic i pakuj tyłek do domu, nie chce was już tutaj widzieć.
-Fajnego masz trenera, nie ma co – powiedziałam mu na ucho
-Można się przyzwyczaić, chodź za mną, poczekasz na mnie. Później spędzimy trochę czasu razem – na jego twarzy widniał podstępny uśmieszek, nie wiedziałam co ten wariat kombinuje
            
’~’Wojtek’~’

            Cieszyłem się  z wyniku meczu. Pokazaliśmy im klase. W szatni jak zwykle fajna atmosfera. Aaron jakoś dziwnie szczęśliwy.
-Narajałeś się czegoś? –zapytał Alex
-Ja? Dlaczego niby? – odpowiedział Ramsey
-Bo od dawna nie byłeś taki uśmiechnięty – powiedział Jack
-Mam powód. Ale nic wam nie powiem
-Czyżby? – uniosłem jedną brew do góry
-Nic ze mnie nie wyciągniesz – stanął przede mną jak jakiś macho. Ja spojrzałem wymownie na Alexa.
-To mi się nie podoba.- Chamberlein zaczął swój popis talentów, zawsze jak chciał się czegoś dowiedzieć zaczynał śpiewać. Nie, to nie był śpiew, to było wycie. Nie cierpiałem tego, ale jak się chłopak wczuje to nic go nie powstrzyma
-Skończ! – wrzasnął Aaron – Dowiecie się w swoim czasie. Teraz się śpieszę – odwrócił się na pięcie  i podążył w stronę wyjścia
-Walijczyk – wydarł się Jack – Telefon mogę zatrzymać?
-Taaa, co? Nie! Oddawaj!
-Zadzwonimy do mamusi –śmiał się i podał telefon mnie.
            Nie byłem taki chamski i rozłączyłem się, udając że rozmawiam z jego rodzicielką. Nieźle się wkurwił. Rzucił mi się na plecy, i próbował odebrać telefon. W końcu mu go oddałem, ale chłopak ze mnie nie schodził
-Konik, wio ! –darł się, jego śmiech był zaraźliwy bo po chwili rżała cała szatnia. Ja z nim na plecasz wyszedłem na korytarz, chłopak jak poparzony spoważniał. Nie kumałem o co chodzi. Podbiegł do jakiejś dziewczyny i pocałował ją. Spostrzegłem się że to Rozalia. Taka jakaś miła, jakby nigdy nic gadała sobie z Mikelem. Zupełnie nic nie rozumiałem, wyszyli po przelotnym pożegnaniu trzymając się za ręce. Oni są para? Może dlatego Aaron taki zadowolony, sam nie wiem. Co mnie to w ogóle interesuje?
            Wróciłem do domu. Byłem totalnie wyczerpany. Długi trening i mecz robią swoje. Wszedłem do kuchni, coś było nie tak. Była ciepła herbata na stole, a przecież mieszkam sam! Usłyszałem jakiś hałas w pokoju, wziąłem patelnie i ruszyłem przed siebie. Po cichu otworzyłem drzwi, już się miałem  zamachnąć gdy:
-O synku, jak dobrze że jesteś – powiedziała kobieta
-Mama? – oniemiałem, co ona tu robi?!
-Mama, mama. Co taki zdziwiony? Uprzedzę twoje kolejne pytanie. Przyjechałam zobaczyć jak sobie radzisz, i zapytać czy ty i Sandra będziecie na świętach u nas. Tak, wiem, wiem – przewróciła oczami – do świąt jeszcze daleko, ale jak znowu oznajmicie dzień przed wigilią, że święta spędzacie u niej, to się rozzłoszczę
-Będę na święta w domu – powiedziałem i udałem się do kuchni
-A co z Sandra? – zapytała
- Niby co ma być? Nic. Nie jesteśmy już razem, musisz przywyknąć że teraz jestem singlem
-Wojtek, nie podoba mi się twój ton. – powiedziała spokojnie. Miała racje nie potrzebnie na nią naskoczyłem.
-Przepraszam mamo, ale to wszystko skomplikowane, wszystko się mi wali – powiedziałem, siadając na kanapie.
-Będzie dobrze syneczku, damy rade – przytuliła mnie.
            Wieczór spędziłem w towarzystwie matki. Wypytała mnie o cały mecz. Oczywiście przywiozła ze sobą co nieco. Nie obyło się również od komentarzy, na temat porządku w moim mieszkaniu. Okej, nie było jakoś super czysto, ale pare brudnych rzeczy, stos naczyń w zlewie i opakowania po żelkach nie przeszkadzały w codziennym funkcjonowaniu. Nie kapowałem po co robiła mi kazanie. Oglądałem z nią jakiś dury dramat, gdy zapytała mnie o to, dlaczego rozstałem się z moją dziewczyną.
-Po prostu nie wyszło. Koniec i kropka. Temat skończony. – powiedziałem szybko
-Nie denerwuj się, proszę – poklepała mnie po ramieniu –Swoją drogą, kilka tygodni temu poznałam wnuczkę pana Stefana. Bardzo sympatyczna dziewczyna. Trochę zagubiona, ale szczera do bólu.
-Doprawdy? Co ty kombinujesz? – zapytałem podejrzliwie
-Zupełnie nic, tylko mówię że fajna jest.
-Supeeer – powiedziałem obojętnie. - To on ma wnuczkę? – zdziwiłem się – Na święta przyjeżdżała ta cała ciotka Irena i ktoś tam jeszcze
-Miała trudną sytuację rodzinną. Pokłóciła się z matką, i teraz chce spędzać święta razem z dziadkiem. Może polubisz ją, jak poznasz ją w święta
-Mam ją poznać? – popatrzyłem na rodzicielkę
-No tak! Zobaczysz spodoba ci się! – pocałowała mnie w czoło i ‘rozczochrała’ moją czuprynę.
            Swoją drogą ciekawe jaka ona jest. Bo jak  jest taka jak jej kuzynki, to szczerze jej współczuje. Ja to się musze przed nimi ukrywać żeby mnie nie staranowały, jak ostatnio. Może okażę się fajną laską, kto wie ?

’~’Rozalia’~’

            Siedziałam sobie wygodnie na kanapie u mojego chłopaka. Oglądaliśmy horror, chyba już trzeci dzisiejszej nocy. Byłam bardzo zmęczona. Jutro niedziela, będę mogła sobie pospać. Wysłałam sms Majce, żeby się nie martwiła. Film się skończył, i Ramsey poszedł poszukać komedii. Ja w tym czasie patrzyłam na jego zdjęcia z dzieciństwa które stały na półce. Gdzieś w głębi tych fotografi ustawionych na półkach był duży, granatowy album. Wzięłam go do ręki, usiadłam na kanapie i oglądałam fotki. 
-Z czego się śmiejesz?- zapytał Aaron stając za mną. - Ej, to moje zdjęcia. Nikt nie może ich widzieć! - chciał odebrać mi album
-Dlaczego? To są fajne zdjęcia, no na przykład popatrz na to - wskazałam palcem - jesteś słodki w tych zielonych spodenkach, czerwonym krawacie i piłce - uśmiechnęłam sie do niego, a on usiadł obok mnie
-Wiesz, ma się ten urok osobisty - powiedział dumnie
-Taa, fajne masz te zdjęcia- powiedziałam. 
              Przepatrzyliśmy wszystkie fotografie, były to głownie zdjęcia z meczów gdy był młodszy. Ale z dzieciństwa też nie zabrakło. Niektóre były na prawdę urocze. Słodkie dziecko które kocha piłkę. Na końcu było zdjęcie luzem. Przedstawiało jakąś szatynkę. Ładna, długie włosy, piękny uśmiech. Na jej odwrocie pisało 23 VII 2010. Byłam strasznie ciekawa kto to jest, dlatego musiałam zapytać o nią chłopaka.
-Kim ona jest? - popatrzyłam na niego. On milczał.
-Dawna znajoma, z resztą nie ważne- powiedział szybko. Na jego twarzy kryło się zdenerwowanie. Wyrwał mi zdjęcie z ręki i schował pośpiesznie do albumu, zmykając go i wkładając do szuflady komody.
-Czemu nie jesteś ze mną szczery? - wycedziłam
-Jestem, po prostu ta dziewczyna już nie jest dla mnie ważna. Teraz liczysz się tylko ty - odpowiedział spokojnie, składają pocałunek na moich ustach. -Nie chcę cię stracić 0 pocałował moją dłoń, a później splótł nasze pace razem. 
          Miałam dziwne przeczucie że on nie jest ze mną do końca szczery. Że nie chce abym wiedział wszystkiego z tym zdjęciem. Może ta kobieta był dla niego kimś więcej niż tylko "znajomą"? To pytanie nie dawało mi spokoju. Ale nie chciałam na niego naciskać. Jeśli będzie chciał mi powiedzieć, to powie. Nie chce żeby pomysł sobie że chce go kontrolować. 
          Oparłam  głowę na jego ramieniu, moje powieki robiły się coraz cięższe aż w końcu się zamknęły. W pewnym momencie uśmiechnęłam się do siebie. Otworzyłam na chwilkę oczy.
-Aaron?
-Tak kochanie? –odwrócił się w moją stronę
-Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie
-Dlaczego? – usiadł na kraju łóżka, przyglądając mi się
-Bo mam ciebie – zamknęłam oczy, przygryzając wargę. Poczułam jak okrywa mnie kocem i delikatnie całuje w czoło, odgarniając włosy z czoła.
-Cieszę się że cię poznałem.
+++
Jakoś ostatnio mi wena nie dopisuje :( Mam nadzieje że ten rozdział spodoba wam się, bo osobiście jestem z niego niezadowolona. Weno przybywaj! 


 


13 komentarzy:

  1. Świetny <3
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny ale rozalia z aaronem?11!!!!11 NIENO JA MAM NADZIEJĘ ŻE W NIEDŁUGIM CZASIE ROZALIA JEDNAK poczuje coś do Wojtka mam też dziwne przeczucie ze tśą wnuczka okaże sie włąsnie ona no coż z niecierpliwoscia czekam na następny i zapraszam do mnie na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
    kiedy mozna spodziewaćsię następnego??

    OdpowiedzUsuń
  3. wow niesamowity rozdział ! cudownie napisany, bardzo wciągający. fenomelnalny po prostu !
    przy okazji zapraszam też do siebie ;)
    http://love-you-so-much-ever.blogspot.com/
    http://lewy-go-away.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem ciekawa następnego .;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam przeczucie że tą wnuczką okaże się Rozalia :)
    Mam też nadzieje że Rozalia niedługo poczuje coś do Wojtka a on do niej :D
    Rozdział świetny :)

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam.
    Aaron czasem mnie denerwuje, a czasem jest taki słodki i kochany. Mam tylko nadzieję, że nie zrani Rozalii, bo ona już i tak w życiu się nacierpiała i mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej a nie gorzej :).
    Trener Wenger mnie po prostu w tym rozdziale rozwalił na łopatki: "Ja ci nie chce przeszkadzać, ale twoja dziewczyna nie wygląda na taką co lubi zapach spoconej świni!" - za mocne xD.
    Mam niemiłe przeczucie, że będzie dość interesująca bitwa między Wojtkiem, a Aaronem o serce Rozalii. Żeby tylko to nie wpłynęło na ich relacje, bo przyjaźń jest najważniejsza :).
    Oczywiście rozdział mi się spodobał, i cóż... Czekam na następny! :)
    Pozdrawiam serdecznie! :)
    [pokaz-mi-siebie.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział :)
    czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny jest! Czekam na NN ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na kolejny rozdział ! Jaram się <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy następny ? Mam nadzieje że Wojtek będzie z Rozalią <3

    OdpowiedzUsuń
  11. chce już czwartek i następny rozdział <3
    ah te święta :D czuję że wydarzy się coś baaardzo ciekawego :D
    buziakkii ;*

    OdpowiedzUsuń