poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 23

Gdybyś miała wypadek i potrzebowałabyś przeszczepu serca, byłbym pierwszą osobą, która by się zgłosiła. Zrobiłbym to bo wiedziałbym że będę z Tobą już do końca życia... 

Dochodziła godzina 14. Słońce było już wysoko i nie zapowiadało się że będzie padać. Londyn był już od rana na nogach. Szczęsny w swój plan zaangażował nie tylko Łukasza, ale również Jacka, Aarona i Theo. Chłopaki dzielnie wysłuchiwali rozkazów bramkarza. Przestawiał wszystkich po kątach. Miał tylko jeden cel. Rozalia musi mu wybaczyć. Musiał zaryzykować, nie miał nic do stracenia. Do zyskania miał miłość swojego życia. Nie było jej 10 dni, a dla Wojtka była to wieczność. Każdy szary dzień, dokładnie taki sam jak poprzedni. Trening, dom, trening, bar, dom. Zniknięcie Raniewskiej było wystarczającym dowodem, że gdy straci Rozalie jego życie również straci sens. Teraz miał tylko nadzieje że jego miłość wystarczy aby ona mu wybaczyła.
            Do  mieszkania wparował zdyszany Jack, a tuż za nim maszerował wesoło uśmiechnięty Theo. Chłopak ledwo biorąc kolejny oddech opadł na fotel. Ruchem dłoni przywołał do siebie Szczęsnego w dalszym ciągu sapiąc jak długodystansowiec po przebiegnięciu mety.
-Miałeś racje. To zdjęcie to fotomontaż. – potwierdził Jack wręczając Szczęsnemu dokument potwierdzający jego przepuszczenia.
-Wiedziałem. – ucieszył się czytając kolejne linijki tekstu. – Teraz musi się wszystko ułożyć.
-I ułoży się. Wierze że się uda.- powiedział Theo klepiąc kolegę po ramieniu.
-Jestem ciekawy tego. Nie wydaje mi się że ona ci tak łatwo wybaczy. – zauważył Aaron.
-Zgadzam się. Rozalia ma temperament po ojcu, jak ona sobie coś ubzdura to trudno ją od tego odwieść. Normalnie taki osiołek z niej jest. Jak ona coś postanowi i nikt nie jest w stanie jej powstrzymać. Z resztą Majka jest taka sama.
-Dam rade. Zawsze daje. – powiedział hardo Wojciech.
-Wojtek, czy ty przypadkiem nie przesadziłeś trochę z tymi kwiatami? Tutaj nie ma już miejsca żeby najnormalniej w świecie stanąć, nie mówiąc już o  siedzeniu. – oznajmił Łukasz.
-Nie musisz siedzieć starcze. Możesz wyjść i usiąść na schodach, tam ci wygodniej  będzie.
-Śmieszne. – burknął Fabiański.
            Minuty mknęły nieubłagalnie i zanim ktokolwiek się obejrzał samolot z Madrytu wylądował w Londynie z kilkugodzinnym opóźnieniem. Dziewczyny prosto z lotniska wsiadły w taksówkę, która podwiozła je pod sam dom.
            W mieszkaniu panował harmider. Każdy chciał dodać do pomysłu Wojtka swoje 3 grosze. Zamieszanie przybrało jeszcze większe obroty, gdy Jack poinformował chłopaków że dziewczyny opuściły lotnisko. Armia kumpli Szczęsnego opuściła mieszkanie w popłochu. Został tylko on i Aaron który miał się zająć Mają na kilka najbliższych godzin.
Ostatnie minuty sprawiły że Wojtek miał coraz więcej obaw co do jego przeprosin. Drżały mu ręce, serce mocno łomotało i podchodziło do gardła. Usiał z zdenerwowania na krześle ale nie uspokoił się ani trochę. Czuł się jak przed maturą gdy nie mógł znaleźć swojej ściągi przypiętej do gumki do mazania. Klucz w drzwiach przekręcił się. Zza drzwi było słychać głos Mai. Najpierw weszła Kamińska a zaraz za nią Raniewska.
Zamknęła drzwi i przystanęła ze zdziwienia. Jej oczom ukazał się widok kwiatów. Kwiatów, które były wszędzie. Na parapecie, stole, szafkach, podłodze a nawet na klatce królika. Rolety były zsunięte do połowy okna, tak że w pomieszczeniu panowała szarówka. Zza ściany wyszedł Wojtek trzymając w ręku kolejne kwiaty. Czerwone róże. Raniewska skrzyżowała ręce i przybrała nie tęgą minę. Szczęsny podszedł do niej stając metr przed nią z mina zbitego psa.
-To ja może pójdę z Aaronem pożyczyć trochę mąki. – wypaliła Maja szybko wychodząc z Walijczykiem z mieszkania.
            Stali na przeciwko siebie. Twarzą w twarz. Zapadła niezręczna cisza. Szczęsny zbliżył się o krok w stronę brunetki, lecz ta jak poparzona zrobiła krok w tył, przyglądając się mu.
-Co ty tutaj robisz?- zapytała oschło
-Chcę cię przeprosić.  – zaczął. –Ja wiem, jestem kretynem. Wiem co sobie pomyślałaś widząc te zdjęcia, ale to nie tak.
-A jak? – przerwała mu. – Myślisz że powiesz ‘przepraszam’ i wszystko będzie w porządku?
-Daj mi wyjaśnić. To co było między mną a Agnes jest już skończone. Byłem z nią i żałuje. To nie było dla mnie ważne. Ona sobie coś uroiła, chciała żebym do niej wrócił, ale ja nie chce. Chcę być z tobą, bo cię kocham. A te zdjęcia? To był fotomontaż, mam dowód.
-Nie jestem głupia. Powiesz mi teraz jak bardzo mnie kochasz, a za nie długo znowu pojawi się jakaś dziewczyna, twierdząc że jesteście razem.
-Nie pojawi się. Obiecuje. – powiedział zbliżając się do niej, tak że dzieliły ich tylko milimetry.
            Zbliżyła się do ściany opierając się o nią. Przyłożył dłoń do jej policzka i złożył na jej ustach krótki pocałunek.
-Kocham cię. – powiedział swoim męskim głosem patrząc jej w oczy. Oczy w których było widać trochę goryczy, ale również oczy które przepełniała miłość. – Zrobię wszystko żebyś wróciła. – szepnął.
-A co zrobiłeś żebym została?-  zapytała odsuwając się od niego.
-Jesteś moim życiem. A o życie trzeba walczyć, więc będę walczył. Kocham cię i to się nigdy nie zmieni. – powiedział podając jej bukiet róż.
-Mam dość. Za każdym razem kiedy myślę że między nami jest już porządku, coś się pieprzy. Pojawia się ktoś i wywraca do góry nogami. Musze sobie to wszystko poukładać, a teraz wyjdź. – powiedziała opierając się o regał. – Wyjdź chce zostać sama.
            Szczęsny posłusznie skierował się w stronę wyjścia. Otworzył drzwi i po raz ostatni popatrzył na brunetkę na tle kwiatów. Stała patrząc w podłogę i głęboko oddychając. Zamknął drzwi i wyszedł…

Park. Siedzieli na drewnianej ławeczce pod wielkim dębem. Wokół nich nie było nikogo. Jedyne odgłosy dochodziły z drugiego końca parku gdzie znajdował się plac zabaw dla małych dzieci. Zachodzące słonce przedzierało się przez gęste gałęzie oświetlając złociste włosy Majki.
-Wiesz, nigdy bym nie pomyślała, że ty z pozoru grzeczny i ułożony chłopak jeździ na desce. – powiedziała entuzjastycznie Maja unosząc kąciki swoich ust ku górze.
-A ja nie wiedziałem że tak różnisz się od Rozalii. Jesteście całkowitym przeciwieństwem. Ty lubisz piłkę a ona nie. Ona jest nieprzewidywalna, a ty potrafisz ograć w pokera. – mówił zdziwiony Aaron gestykulując przy tym.
-To prawda, różnimy się, ale to nie zmienia faktu że jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami.
-Długo się znacie?
-Od dziecka. –mruknęła odgarniając lecącą na oczy grzywkę. - Czemu tak patrzysz.? – zapytała po chwili milczenia.
- Bo jesteś ładna. – odpowiedział z wielkim bananem na twarzy nadal przyglądając się polce.
- Ej nie lubię tak, przestań. – zaśmiała się a w jej policzkach pojawiły się urocze dołeczki, które sprawiły że Aaron nie mógł oderwać od niej wzroku.
- Nie przestanę.
- Czemu?
- Bo jesteś jeszcze ładniejsza jak się złościsz! – odpowiedział hardo odgarniając jej kosmyk włosów z twarzy. Po woli zbliżał się do niej, z każdą sekundą był coraz bliżej, w pewnym momencie dzieliło ich tylko kilka centymetrów.
-Chodź się może przejść, bo nie chce się mi tutaj siedzieć bezczynnie. – wypaliła szybko polka wstając z ławki idąc przed siebie.
-Myślisz że się już pogodzili? – zapytał Ramsey doganiając Maje.
-Kto? Rozalia i Wojtek? Nie, na pewno jeszcze nie. Mam nadzieje że wyrobią się do północy. – zaśmiała się.
-Mam pomysł, chodźmy pograć w piłkę. – wypalił nagle Walijczyk głosem nie wyrażającym sprzeciwu. Obdarował również ją przy tym Kamińską chytrym uśmiechem.
-Mam rozumieć że ty już podjąłeś za nas oboje decyzje, tak?
-Dokładnie moja droga. – odrzekł.

Kilkanaście minut nie wiadomo skąd Aaron przytaskał ze sobą piłkę. Doszli na trawnik w parku, Ramsey ustalił że dwa wielkie drzewa będą bramką. Ustanowił również zasady gry. Ponieważ była ich tylko dwójka, Aaron stanął na bramce a Maja występowała na pozycji napastnika i musiała tylko strzelać gole. Reguły nie były sprawiedliwe, bo kto widział drużynę składającą się tylko z bramkarza albo zwykłego piłkarza? Pomimo że Ramsey był pewien swojej wygranej, postanowił dać Majce 10 punktów ekstra, aby nie czuła się przegrana. Wygrywał ten kto zdobył 20 punktów. Kamińska miała strzelać gole. Jeśli piłka wyląduje w bramce punkt zdobywa ona, jeśli piłka nie znajdzie się tam punkt należy się Ramsey’owi.
‘Mecz’ rozpoczął się. Majka mająca ledwie 167 cm wzrostu przeciwko profesjonalnemu piłkarzowi. Ludzie patrząc z boku stwierdzili by ‘Ona się tylko ośmieszy.’ Tysiące myśli wokół Mai, każda z nich taka sama, co zrobić aby strzelić bramkę i zmazać z twarzy Walijczyka ten szereg białych jak śnieg ząbków.  
Pierwsze zagranie i punkt dla kanoniera. Drugi, trzeci, aż po kilku porażkach kopnęła piłkę z całej swojej siły próbując wyładować złość. Niefortunny rzut, który zamiast do bramki trafił w miejsce, gdzie słońce nie dociera. Jeden wielki niefart. Ramsey upadł na ziemię zwijając się przy tym w pól. Kamińskiej z przerażenia opadła szczęka która za chwilę przepraszała Walijczyka.
-Przepraszam, to był wypadek. Ta piłka miała trafić do bramki a nie…
-Nie szkodzi. Należało mi się. – 0znajmił. Po chwili wybuchł śmiechem który wzbudził lekkie obawy u blondynki.
-Masz wstrząs pourazowy, czy ty masz tak zawsze?
-Jednak kobiety do piłki się nie nadają. – prychnął wstając po woli z ziemi.
            Maja tylko prychnęła mrucząc po nosem „znalazł się specjalista”. Ruszyła w kierunku centrum miasta nie czekając na swojego towarzysza. Miał wrażenie że Maja kryje w sobie jeszcze nie jedną tajemnice i nie raz go jeszcze zaskoczy…

            Usiadła z laptopem na posadzce balkonie. Łączyło właśnie jej skype ze skype’m Radka. Na ekranie pojawił się jej przyjaciel z wielkim bananem na twarzy. Jak zwykle miał lekko rozczochrane włosy układające się w każdą stronę. Siedział wygodnie na fotelu. Brak koszulki sprawiał że na monitorze świetnie wyświetlał się jego opalony do złocisto brązowego koloru tors.
-Cześć pacanie.  – przywitała się radośnie Raniewska.
-No heeeej. – odpowiedział. – Co tam u was w wielkim świecie słychać?
-Wróciłyśmy właśnie z krótkich wakacji. A teraz siedzę sobie na balonie. Kto by pomyślał że w Londynie może być tak ciepło.
-Słyszałem o tych waszych podróżach. To że Majka jest tak roztrzepana i telefonu zapomina to się nie dziwię, ale ty? Dlaczego nie napisałyście żadnego sms że nic wam nie jest? – zapytał poirytowany.
-Niech zgadnę, Łukasz obdzwonił wszystkich, prawda? –spytała. Radek pokiwał twierdząco głową poprawiając swój artystyczny nieład na głowie. – Czy wy nie macie nic innego do roboty tylko wpieprzanie się do czyjegoś życia?
-Ej! Nie wściekaj się. Po prostu mówię ci jak jest. Martwią się o ciebie inni, z resztą o Maje też. Sprawdzałaś swoją poczte głosową? – dziewczyna pokiwała przecząco głową. – No właśnie, Łukasz nagrywał się każdego dnia, a Wojtek to ja już sam nie wiem ile razy. Czy wy w tym Londynie do końca zdurniałyście?
-Nikt nie jest wiecznie normalny. – skomentowała Rozalia, z głupim uśmiechem na twarzy.
-To nie jest śmieszne. Nie znikaj już tak. Powinnaś przeprosić Wojtka, nie zasłużył na takie traktowanie.
-Obrońca uciśnionych się znalazł. – burknęła brunetka do przyjaciela.
-Ja mówię poważnie. On cie kocha, nie rozumiesz tego?! On jako pierwszy nie traktuję cię jak gówniarę. Chcesz stracić kolejną osobę którą kochasz?- zapytał wkuwając wzrok w przyjaciółkę.
Rozalia nie odzywała się. Dopadły ją te cholerne wyrzuty sumienia. One zawszę pojawiały się nie w porę. Dziwne uczucie, najpierw myślisz że postępujesz słusznie a później ktoś uświadamia ci że jesteś w kompletnej pomyłce. Kompletnej dziurze.
-Niby co ja mam teraz zrobić? Iść do niego i przeprosić? Tak po prostu?
-On zasługuje na te przeprosiny.
-Dobra, czeka mnie ciężki dzień. Do zobaczenia.  – Raniewska pożegnała się z Radkiem.
            Odstawiła laptop na stolik, a sama oparła się o barierkę balkonu. Przyłożyła dłonie do twarzy by zebrać myśli. Była na siebie wściekła. Pochopnie postąpiła. Nie powinna osądzać Wojtka w ten sposób. Złość przybrała nieoczekiwane skutki. Jej wyjazd był dla innych wielkim rozczarowaniem i dowodem że jest niedojrzała. Wolała uciec od problemów, niż stawić im czoła.
            Uderzyła dłonią o barierkę z całej siły by wyładować swoje emocje. Wzięła głęboki oddech, i weszła do mieszkania. Związała swoje włosy w luźnego koczka i poszła w poszukiwaniu telefonu do pokoju.
            Leżał na biurku. Wzięła go do ręki i szybkim ruchem palców kliknęła na pocztę głosową. 321 nieodebrane połączenia i ponad połowa od Wojtka. Wysłuchała większość nagrań. Rzuciła telefon na poduszkę i szybko skierowała się ku wyjściu.
            Wyszła z mieszkania mocno trzaskając drzwiami.
-Wojtek! – powiedziała starając się ukryć zdenerwowanie w swoim głosie. – Siedziałeś tutaj przez cały czas?  - zapytała widząc Szczęsnego siedzącego na schodach wyjścia ewakuacyjnego.
-Musiałem. Musisz mnie wysłuchac…
-Nie, teraz ja mówię, a ty słuchasz.  – rozkazała Rozalia tonem głosu nie wyrażającym sprzeciwu. – Byłam na ciebie wściekła, kiedy dostałam te zdjęcia. Myślałam że się mną po prostu bawisz, dlatego poleciałam do Madrytu. Może postąpiłam pochopnie i najpierw powinnam wysłuchać tego, co masz mi do powiedzenia, ale musisz mnie zrozumieć. Dlatego przepraszam. Wybacz mi, zachowałam się jak rozpieczone dziecko.
-Nigdy bym cię nie skrzywdził. Zapamiętaj sobie to raz na zawsze. – wyszeptał składając na ustach Rozalii pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej zachłanniejszy.
-Choć  nie będziemy tak stać tutaj. – wypaliła przerywając pocałunek i gestem ręki zapraszając do środka. – Wojtek, jutro musisz się pozbyć tych kwiatów. – oznajmiła Rozalia.
-Dlaczego? – zapytał spoglądając na nią.
-Majka ma uczulenie na pyłki lilii. – odpowiedziała wtulając się w Szczęsnego.
            Wojtek zaczął całować Raniewską, a z każdą chwilą pocałunki były coraz zachłanniejsze. Pożądanie wzięło górę. Wziął ją na ręce zaprowadzając do sypialni. W powietrzu zaczęły wirować  ubrania. Najpierw koszulka studentki, a później Szczęsnego.
-Wylądujemy przez to w piekle. – zauważyła Raniewska mówiąc między pocałunkami.
-Skoro i tak skończę w piekle, to po drodze mogę trochę zaszaleć. – stwierdził uśmiechając się od ucha do ucha. W jego policzkach pojawiły się słodkie dołeczki, dzięki którym wyglądał przeuroczo. Szczęsny zbliżył się do Rozalii całując jej całe ciało… +18


+++ 
OMG. Nareszcie mam internet. Bardzo was przepraszam ze tak późno ale przepisywanie rozdziału na telefon i wstawianie go na telefonie było by po prostu idiotyzmem.
Ten rozdział nie wyszedł. Zawaliłam na całej linii, dlatego w kolejnym postaram się wymyślić coś bardziej ciekawszego. Ostatnio miałam drobny wypadek, i w dalszym ciągu dochodze do siebie dlatego tez mam lekko zdołowany nastrój. Nastepny postaram się dodac w weekend. Pozdrawiam i dziękuję za tak miłe komentarze <3
Chwale się wszystkim, więc wam też. Jestem ciocią, po raz kolejny! Nicola jest w naszej rodzinie od 21 października. Cieszmy się albowiem powiększyła się mi rodzina. 
Themalkina. 

25 komentarzy:

  1. *.* Swietny <3 Aaron i Majka ciekawe się zapowiada . Wojtek i Rozi Po prostu CUDoWnE! i jeszcze ten cytat ze zmierzchu xD bravo za kreatywność. ;p trochę krutki ale i tak wspaniały. Gratuluję nowego członaka rodziny ;3 ~~Jagoda

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny :3 Rozalia i Wojtuś ślicznie razem wyglądają <3 Czekam nn
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty ^^ Fajne się skończył może w następnym rozdziale Rozalia będzie podejrzewać że jest w ciąży O.O Jestem ciekawa reakcji Wojtka :DD

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwh! Nareszcie nowy! XD Maja i Aaron?? mam nadzieję, ze coś z tego będzie! :)) Cieszę się, że Rozalia wybaczyła to Wojtkowi<333 ''Ten rozdział nie wyszedł.'- co!? Jak dla mnie rozdzial jest swietnie napisany i z niecierpliwoscia czekam na dalsze ! ^^

    Pzdr :3 http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ;3 Maja i Aaron - ciekawie ;d czekam na kolejny i zapraszam pomimowszystkokocham.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej rozdzial świetny *.* Dodaj proszę coś na weekend ; )
      Takie pytanko. Jesteś adminką stronki na fejsie Szczęsny Mężu *.* ?

      Usuń
    2. tak, jestem adminką - /A. :D

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny. *.* Od dłuższego czasu czytam twojego bloga. Sama chciałam spróbowac swoich sił w pisaniu i inspirując się twoim style zaczełąm pisać. Napisałam I rozdział i w sumie nie mam tam obrazków ani nic szczególnego jak u Ciebie ale chciałabym pierwszą poznać twoją opinę , czy warto pisać dalej i co można by zmienić.

    http://goawayyouareloser.blogspot.com/2013/10/rozdzia-i-tesknie-choc-wiem-nie.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jestem czyjąś inspiracją ;O Czuje sie zaszczycona, śmigam czytać twojego bloga. :) huehueheue jak ktoś ma fajne blogi to wlepiac w komentarz. Nudzę się ;x

      Usuń
  8. świetnie ci wyszedł jak zawsze. Gratulacje ciotka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy będzie kolejny ??????

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham kocham <3 nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału;)masz talent
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  11. super rozdział zresztą jak zawsze, kiedy dodasz kolejny rozdział bo ja wchodze codziennie z 30 razy na bloga i sprawdzam cy już jest <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyno jaki ty masz talent ;) rozdział genialny !!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejć. Super. Kiedy następny? Może coś w weekend? ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam już 1/2 rozdziału ;) pomysł jest, ale czasu i warunków brak. powinnam dodać go w weekend, albo może dzisiaj :*

      Usuń
    2. Suuuper :3 nie mogę się doczekać :)

      Usuń
  14. ja chce juz kolejny rozdzial !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej, powiesz w jakim programie robiłaś grafikę? ;33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grafikę na tego bloga robiła mi Ada Howard - http://lokid-muser.blogspot.com/

      Usuń
  16. Jezu genialne. Jak każdy. Rozdział może pojawić się jeszcze dzisiaj?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym bardzo chciała. Sprawdzam co 5 minut czy już jest kolejny rozdział

      Usuń