Co
dzień widzę Twoje oczy i dotykam Twoich włosów, a jedyne co chcę słyszeć to
barwę Twojego głosu.
-Pani Raniewska, jest pani strasznie bezwstydna. Czyżbym stworzył potwora? – Zapytał Wojtek obejmują od tyłu swoją dziewczynę i całując jej szyję.
-Na swoje podobieństwo panie Szczęsny. – odpowiedziała z szerokim uśmiechem zalewając herbatę wrzątkiem.
-Pani Szczęsna – zamyślił się Wojtek. – podoba mi się. –
uśmiechnął się do Rozalii, a jego oczy od razu napełniły się radością.
-Cześć wszystkim! – krzyknął Aaron trzaskając drzwiami
wejściowymi. – Oooo, wy się już pogodziliście? – zapytał zdziwiony Walijczyk
drapiąc się po głowie.
-A nie widać? -
warknął Szczesny.
-Widać, widać. Ja tu przychodzę w gości, a ty od rana w
bokserkach paradujesz. Godności troche miej. – pouczył go rozsiadając się na
krześle.
-Przyzwyczaj się młotku, raczej to już tak zostanie.
–oznajmiła Maja wchodząc do kuchni.
-Macie coś przeciwko, czy jak? – warknęła Raniewska
trzymając w dłoni nóż, którym przed chwilą kończyła smarować kanapki. – A tak w
ogóle co ty tutaj robisz Aaron? Mieszkanie ci zalało czy przyjaciół szukasz?
-Ranisz! – powiedział krzyżując ręce. – Przyszedłem do
Majci. –oznajmił. Na jego twarzy był wymalowany szeroki uśmiech.
-Że do kogo? – zapytała oszołomiona Maja krztusząc się
herbatą.
-No do ciebie. – powtórzył .
-Po co?
-Dotrzymać ci towarzystwa.
-Nie dzięki, nie nudzę się sama. Dzięki.
-Aaron, co tam u ciebie słychać? Dawno nie rozmawialiśmy. –
powiedziała Rozalia bacznie mu się przyglądając.
-W porządku. Wojtek ci opowiadał co się działo ostatnio na
treningu?
-Nie.
-A więc zaczynając od samego początku. Mieliśmy trening i
Wenger musiał na chwile zejść z murawy. Oczywiście z naszego dalszego
trenowania były nici. Jack się sprzeczał z Olivierem od rana że zna się na
boksie. Ten go wyśmiał, a znasz Wilshere’a jak reaguje na takie zachowanie.
Puściły mu nerwy i zaproponował żeby zorganizować walki. Wszyscy byli za, było
czterech zawodników. Wojtek, Theo, Jack i Olivier. Theo odpadł jako pierwszy a
zaraz po nim Jack. O mało co się nie popłakał kretyn.
-Nie mów tak o nim! – zaprotestowały równocześnie z Mają.
-Nie przerywaj bo się zgubię i będę musieć zacząć od nowa.
No więc w finale był Wojtek i Giroud. Olivier zaczął wnerwiać Wojtka, żeby go
sprowokować. Walka się zaczęła. Początkowo zwyciężał Giroud, ale gdy coś tam
powiedział twojemu chłopakowi to ten mu takiego sierpowego zapodał że biedak
usiadł sobie z wrażenia na murawie, cały we łzach. Ale oczywiście na tym się
nie skończyło. Olivier zawsze musi oddać, rzucił się na Wojtka i z boksu
zrobiły się zapasy judo. Zaczęli się gonić po całej murawie i obkładać
pięściami. Chłopaki jeszcze dolewali oliwy do ognia, twierdząc że ta ich walka
wygląda jakby się przedszkolaki biły. Wenger wpadł na murawę, zaczął się
wydzierać na wszystkich i teraz przez miesiąc mamy dodatkowe dwie godziny
treningu, wszyscy.-powiedział ze złością w oczach mocno akcentując ostatnie
słowo.
-Milcz. Na drugi dzień Olivier miał śliwę pod okiem. Takiej
to jeszcze w życiu nie widziałem! A Wojtek rozwaloną wargę.
-Wojtek, nie przesadzasz troszeczkę ze swoją agresją? –
zapytała oszołomiona Rozalia zachowaniem Szczęsnego.
-Ja? Nie, dlaczego? Nie zaczynałem ja tego cyrku.
-To nie oznacza że możesz obkładać pięściami kolege!
Przeprosiłeś go w ogóle?
-Nie? – powiedział jak gdyby była to rzecz oczywista. – On zaczął i to on mnie powinien przeprosić.
-A myślałam ze Jack zaczął. Masz go przeprosić, zrozumiano?
-Bo co?
-Wyczuwam ciche dni. – wtrącił się Aaron. – Nie przerywajcie
sobie. – zwrócił się do pary.
-Zamknij się Aaron, bo jeszcze się tobie oberwie. –
powiedziała przez zęby Rozalia.
-Twój infantylizm mnie poraża. –wycedziła Maja patrząc na
Aarona.
-Ee.. Też mi się podobasz. –odpowiedział zakłopotany, nie
rozumiejąc ‘trudnego słowa’
-Obraź idiotę, a potraktuje to jako komplement-
odpowiedziała kpiąco wchodząc do swojego pokoju.
-Co to miało znaczyć?! –zapytał z fochem na twarzy
przeczesując dłonią swoje cud włosy.
-To co słyszałeś! Musisz mi w butach do pokoju wpełzać?
-Nie, mogę wskoczyć. – uśmiechnął się swoim cudnym uśmiechem
pokazując szereg białych jak śnieg ząbków.
-Niby dlaczego? – zapytał zdziwiony Ramsey próbując dogonić
blondynkę…
-Wojtek, czy Aaron powiedział że przyszedł do ‘Majci’?-
spytała Rozalia.
-Jego polski jest jak mój chiński, więc całkiem możliwe.-
odpowiedział. Rozalia uniosła jedną brew ku górze i spojrzała wymownie na
swojego partnera.
-No też się mi tak wydawało. Co ty kombinujesz?
-Ja?... Nic. – powiedziała robiąc dobrą minę do złej gry. –
Aaron nadal jest z tą swoją dziewczyną?
-Nie wiem… Przecież mi się nie spowiada – odrzekła krótko.
-No wiem, ale myślałam…
-Kochanie, faceci nie zwierzają się sobie ze wszystkiego. –
odparł składając na ustach brunetki krótkiego i zachłannego buziaka. – my to
nie kobiety. – uśmiechnął się szarmancko, patrząc jak Rozalia uderza go w
ramię.
Ciemność,
mrok. Dookoła gesty, mroczny las. Biegniesz, ale to nic nie daje. Masz wrażenie
że jesteś w tym samym miejscu, co przed minuta. Za Toba ktoś jest. Ubrany na
czarno, całkowicie wtopiony w otoczenie. Uciekasz, a on mknie za tobą. Jest
coraz bliżej, twoja stopa utyka na wystającym konarze. Upadasz, postać jest
oddalona od ciebie o kilka kroków. I w tym momencie budzisz się.
Potężna błyskawica przecinająca
burzliwe chmury obudziła Rozalię. Przestraszona swoim snem była blada, a do jej
czoła były przyklejone kosmyki jej włosów. Zegarek wskazywał 3:35 w nocy. Na
zewnątrz było ciemno, jedynie błyskawice co kilka minut oświetlały niebo.
Rozalia wstała z łóżka chcąc zaświecić światło. Nie było prądu. Próbowała
znaleźć latarkę w szufladzie, jednak tam jej nie było. Znalazła do polowy wypalona
zielona świeczkę zapachowa. Zapaliła ja i poszła do pokoju Mai. Uchyliła lekko
drzwi chcąc obudzić przyjaciółkę. Łóżko było pościelone. W pokoju nie było
żywej duszy. Gdzie majka mogła się podziać? Nic przecież nie wspominała ze
wybiera się gdzieś wieczorem. Nie mogła pójść na imprezę, przecież jest juz
prawie 4 nad ranem. Ale teraz to nie było ważne. Ważne było to ze w mieszkaniu
była Rozalia. Sama. Dziewczyna bojąca się burzy, i uderzeń piorunów. Jeszcze
nigdy nie była sama podczas tak gwałtownej burzy. Krople deszczu uderzały o
szybę przyprawiając Raniewska o dreszcze. Wzięła z szafki nocnej swój telefon
wykręcając numer Wojtka.
- Halo - odezwał się zaspanym głosem.
-Musisz przyjechać, potrzebuje pomocy! - powiedziała
zdenerwowana do słuchawki przykrywając się grubym kocem.
- Coś się stało? - zapytał wstając w pospiechu z łóżka. Jego
twarz momentalnie stała się blada. Jak u jakiegoś nieboszczyka, a serce w
ułamku sekundy zaczęło przyśpieszać, tak jakby za chwilę miało opuścić klatkę
piersiową.
-Mój mis jest w praniu i nie mam z kim spać, a jestem pewna
ze że chwile wyjdą z szafy potwory i będą chciały mnie zjeść! – mówiła
przerażonym do bólu głosem.
-Ty tak na serio? -Spytał uśmiechając się do telefonu.
-Nie kurna, na niby. -odpowiedziała oburzona. - Majki nie
ma, prądu nie ma, burza jest a ja się cholernie boje i za chwile dostane
zawału!
-Dobra, daj mi chwile będę za niedługo. - oznajmił
rozłączając się.
*
W mieszkaniu po piętnastu minutach pojawił się Wojtek, w
spodniach od piżamy i białej koszulce opinającej jego tors.
-Jestem – powiedział głośno zamykając drzwi.
-Obiecałeś że przyjedziesz o 4:30. Umierałam ze strachu!
-To tylko 15 minut, kochanie. – szepnął podchodząc do niej.
-Chciałbyś umierać 15 minut?
-Mogę nawet godzinę. – odpowiedział hardo. – bylebyś była ze
mną. – uśmiechnął się zamykając Rozalii usta pocałunkiem.
-Nie lubię burzy. –powiedziała wtulając się w Szczęsnego.
-A ja lubię, przynajmniej wiem że ze mną czujesz się
bezpiecznie. –szepnął.
-Skąd ta pewność?
-Długo by opowiadać. … A gdzie Majka? – zapytał po dłuższej
chwili.
-Nie wiem. Ostatnio to w ogóle jej tutaj nie ma. Wydaje mi
się że za niedługo ona i Aaron będą razem. – powiedziała uśmiechając się od
ucha do ucha.
-Skąd ten pomysł?
-Nie widzisz że spędzają ze sobą coraz więcej czasu?
-To nie oznacza… - nie dokończył, ponieważ oboje usłyszeli
dźwięk otwierających się drzwi.
Klucz
przekręcił się w zamku, a do środka weszły dwie osoby. Pierwszą była Maja, a
tuż za nią kroczył chwiejnym krokiem jej wierny towarzysz. Rozalia chcąc
zapytać przyjaciółkę gdzie spędziła swój wieczór podeszła do drzwi otwierając
je. Jej oczom ukazał się Aaron. Przymknęła drzwi, tak aby jej nie zauważył a
sama uśmiechała się do siebie.
-Co ty wyprawiasz? – zapytał Wojtek uważnie obserwując
brunetkę.
-Nie uwierzysz! – powiedziała uradowana nie odrywając wzroku
od pary.
-W co?- zapytał zdziwiony. Podszedł bliżej wychylając głowę
zza drzwi.
-A nie mówiłam? – odparła Rozalia dumnie wypinając pierś.
–Oni muszą być razem!
-Chcesz zeswatać swoją przyjaciółkę i swojego ex?
-Tak.- odpowiedziała stanowczo. Na jej twarzy pojawił się
szeroki uśmiech a w oczach podstępna iskierka.
-Rozalia, weź nie podglądaj dorosłych. – oznajmił zamykając
jej przed nosem drzwi.
Został obdarzony morderczym spojrzeniem, ale
nie ruszało go to. Wiedział, że mimo tego iż zrobi jakąś głupotę, zostanie mu
to wybaczone. Dlatego też uśmiechnął się swoim powalającym uśmiechem,
przyprawiając Rozalię o wypieki na twarzy.
Leżeli
wspólnie na łóżku. Rozalia była wtulona w umięśniony tors Szczęsnego. On zaś
obejmował ją swoimi dłońmi zapewniając jej poczucie bezpieczeństwa. Zza oknem słońce było już nad horyzontem, a pojedyncze
promienie wpadały do pokoju, oświetlając kremowe ściany.
-Tak sobie pomyślałem, że skoro jesteśmy razem, to może… A w
dodatku Aaron teraz będzie tutaj za pewne od rana do nocy… To może… - zaczął
Wojtek.
-Mhmm. Co ci tam po tej główce chodzi? - zapytała chichocząc po cichu pod nosem z
zaplątanego języka Wojtka.
-Przeprowadź się do mnie. –oznajmił.
Raniewska
otworzyła oczy ze zdziwienia. Stała się jakby bledsza na twarzy, a dłonią
odgarnęła włosy spadające jej na oczy. Odsunęła się od Wojtka uważnie się mu
przyglądając. Na jego twarzy nie malował się uśmiech, złość czy jakiekolwiek
uczucie. Po prostu leżał spoglądając na Raniewska. Miał kamienna twarz, a w
jego oczach mogło dostrzec się nadzieje. Rozalia uśmiechnęła się niepewnie
czując na sobie odpowiedzialność odpowiedzenia mu. Ale co ona miała
odpowiedzieć?! Tak? Jeżeli by się zgodziła musiała by opuścić swoją
przyjaciółkę i poinformować innych że od tej pory mieszka z chłopakiem. To było
by potwierdzeniem tego że ich związek to coś poważnego. Ale czy ona tego naprawdę
chce? Przecież jest jeszcze młoda. Dopiero skończyła pierwszy rok studiów. Wojtek
jest od niej starszy o cztery lata. Ma większe doświadczenie, oczekuje od niej
czegoś więcej niż tylko zwykłego związku. Ma
dwadzieścia trzy lata. Za niedługo chciałby założyć z pewnością rodzinę.
Miała mętlik w głowie. Ale czy odpowiedź nie była by słuszna? Co jeżeli zraniła
by go? Długo czekali aby ich związek umocnił się na tyle żeby mogli
poinformować o nim znajomych i rodzinę.
Kilka
ułamków sekundy. Czas płynął a Wojtek nadal nie uzyskał jednoznacznej
odpowiedzi. Rozalia przełknęła ślinę, czując na sobie jego wzrok i
presję. Spojrzała na ścianę, jakby to ona była głównym punktem jej zainteresowania.
-Wojtek, ja… muszę to przemyśleć. Dam ci znać jutro, dobrze?
– zapytała niepewnie nie odrywając wzroku od ściany.
-Dobrze. – odpowiedział oschło przymykając powieki.
Czuła że
jej odpowiedz nie satysfakcjonuje go w pełni. Ale nie potrafiła inaczej. Nigdy nie
potrafiła podejmować trudnych decyzji w kilka minut. Miała to po Tadeuszu,
najpierw się przespać z problemem, a później podjąć decyzje. Najlepsze wyście,
zdaniem jej ojca.
Maja
obudziła się z potwornym bólem głowy. Otworzyła po woli zdrętwiałą powiekę. Do jej
źrenicy trafiły jasne promienie słoneczne, które jeszcze bardziej zaostrzyły
ból głowy. Niechętnie wstała z łóżka przecierając zaspane oczy. Spojrzała w
lustro mieszczące się na rozsuwanej szafie. Jej oczom ukazał się widok
trupiobladej twarzy i włosów w nieładzie. Pod oczami miała podkowy jak gdyby nie
przespała ostatnich tygodni. W takim stanie skierowała się do kuchni po środki przeciwbólowe.
Otworzyła szafkę wyciągając tabletki. Sięgnęła po szklankę, nadała wody i
połknęła pastylkę wypijając całą zawartość szklanki.
Wróciła do
swojego pokoju spoglądając na zegarek który wskazywał godzinę 14:00. Wzięła czyste
ciuchy na przebranie i poszła pod prysznic. Kilkanaście minut była z powrotem,
ubrana w dresy i luźną koszulkę. Włosy miała spięte w wysokiego kucyka.
Spojrzała z kwaśną miną na swoje łóżko, w którym wygodnie leżał Ramsey. Spał, jak zabity. Nie ruszały go hałasy czynności
wykonywanych przez Maję. Dziewczyna próbowała go obudzić. Najpierw próbowała
delikatnie, ale gdy nie skutkowało musiała sięgnąć po drastyczne sposoby.
-Aaron, Arsenal wygrał ligę mistrzów.- krzyknęła mu do ucha,
oczekując jego reakcji.
-Co?! Jak?! – zapytał gwałtownie podnosząc się z łóżka.
Leżąc na kraju,
nikt nie był w stanie przewidzieć że jego przebudzenie zakończy się upadkiem na
podłogę. Podnosząc się gwałtownie przypadkowo odwrócił się w nie tą stronę co
trzeba. Teraz leżał na panelowej posadce rozmasowywując sobie tylnią cześć
głowy.
-Czy ty chcesz mnie zabić kobieto? – zapytał Maje z żądzą
mordu w oczach.
-A wczoraj było tak miło… - podsumował wstając z podłogi.
-Kochany, wczoraj było wczoraj, a dziś jest dziś. –
odpowiedziała mu.
-Majka, ja mówiłem poważnie. – oznajmił łapiąc i
przytrzymując ją za nadgarstek. Stał na wprost niej patrząc jej głęboko w oczy.
-A mianowicie?
-Nie udawaj głupiej, wiem że pamiętasz. Nie odpowiedziałaś
mi. Doczekam się w końcu odpowiedzi? – zapytał. Na jego twarzy widniało
zdenerwowanie i nuta gniewu.
-Puść, to boli! – odpowiedziała podnosząc głos i próbując
wyswobodzić nadgarstki z jego uścisku. – Ogłuchłeś? To boli! – krzyknęła.
-Powiedz mi tylko, naprawdę tak myślisz? – zapytał, jego
głos był łagodny.
Jego czekoladowe
oczy przyglądywały się blondynce. Miał w sercu skrytą nadzieje że odpowiedź
będzie twierdząca.
-Nie wiem, teraz mnie puść, nie będę tutaj sterczeć cały
dzień. –warknęła i wyszła z pokoju, zostawiając piłkarza samego z własnymi
myślami.
+++
Cześć misiaczki :* <3
OMG. nareszcie skończyłam. jest dokładnie godzina 2:25 w nocy, a rano na 8 do kościoła :O
Spóźniłam się troszkę z rozdziałem, ale tak jak obiecałam dodaje w weekend.
Następny rozdział dodam, gdy sciągnął mi gips z ręki. tydzien temu miałam drobny wypadek i ręka w gipsie na 2 tygodnie -,- Pisałam ten rozdział około 2 dni głównie prawą ręką i muszę powiedzieć że mam dość! Nadwyrężyłam sobie nadgarstek pomimo ze jest skręcony i boli niemiłosiernie, dlatego też nastepny rozdział pojawi sie dopiero po zdjęciu gipsu - czyli koniec weekendu, początek następnego tygodnia.
Mam nadzieję że się wam spodoba i piszcię w komentarzu co mogłaby stać się w kolejnym. Zobaczymy czy ktoś ma taki sam pomsył jak ja. huehuehue.
Kto z was spodziewał się wyniku 1:0 dla Arsenalu z Bvb? Osobiście byłam zaskoczona, ale oby tak dalej! *.*
ps. chcecie więcej Aarona i Majki ?
Do następnego, Themalkina :*
Rozdział jak zwykle boski :* nie mogę się doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńmasz talent :*
Jezu świetny! *.* Czyżby Aaron zaproponował Majce tak samo jak Wojtek wspólne mieszkane?
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale to chyba jak wszystkie tutaj ^^ OMG! Niech Rozalia zgodzi się na to mieszkanie z Wojtkiem!;)) A co do Aarona i Majki to oczywiście, ze chcemy więcej o nich, no przynajmniej ja ;>
OdpowiedzUsuńPzdr :3 gemsetmeczjanowicz9.blog.pl
Jakie cudeńko! *.*
OdpowiedzUsuńhahaahahahahaahahahahahahahaahahahahaah Aaron rozwala system :D
Tak więcej Aarona i Majki! ;p
Co może być w następnym? hmm..hm..hmm.. Aaron i Majka razem?!? Rozalia z Wojtkiem zamieszka?? Nwm :)
Czekam na następny.
Pozdrawiam :*
Rozalia zamieszka z Wojtkiem ? Okaże się że jest w ciąży? Czekam na kolejny !
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! <3 Mam nadzieję że Rozalia zamieszka z Wojtkiem :) Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
No rozdział genialny. Ja osobiście wolę Rozalię i Wojtka :)
OdpowiedzUsuńSuper. Niech oni razem zamieszkają
OdpowiedzUsuńsuper dodawaj szybko nastepny
OdpowiedzUsuńMega *.* chciałabym jakąś taką akcje ciekawą z Wojtkiem i Rozi"." trochę dreszczyku emocji
OdpowiedzUsuńw sensie śmiechowe czy dramacik? ;>
UsuńTylko niee dramacik
UsuńSuper, kiedy dodasz kolejny ?
OdpowiedzUsuńkiedy nowy?
OdpowiedzUsuńo em dżi to jest boskie ! przeczytałam cały ten blog w kilka dni. *BRAWA* MASZ TALENT, KOCHAM TO CZYTAĆ I TAK! WIĘCEJ AARONA I MAI <3
OdpowiedzUsuńświetny, czekam na kolejny. Niech Rozalia zamieszka z Wojtkiem <33 już się doczekać nie mogę kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńGENIALNY !!! UWIELBIAM TO OPOWIADANIE I KOCHAM CZYTAĆ O WOJTKU I ROZALII <333
OdpowiedzUsuńostatnio tak mi się spodobały te rozdziały że do 2 w nocy siedziałam i je czytałam. są świetne, czekam na następne :* mam nadzieję że szybko przybędzie tu następny :)
OdpowiedzUsuńomg on jest cudowny :D kiedy dodasz kolejny ?? ja się już doczekać nie mogę, co 5 minut wchodzę i sprawdzam czy już dodałaś jesteś niesamowita !!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozalia opowie Wojtkowi o Kacprze? ;3
OdpowiedzUsuńwłaśnie, zapomniałam całkiem o tym !!! powinna opowiedziec :D
UsuńJaki Kacper? ;O
UsuńJak już to mogła by opowiedzieć o Damianie, ja soie żadnego Kacpra nie przypominam. ;x
A ja nie wiem o co chodzi :((
UsuńTeż nie bardzo wiem o co kaman :(
UsuńA KIEDY DODASZ KOLEJNY ?????????
UsuńPostaram się jeszcze dzs. Ale nic nie obiecuje.
UsuńWitam :) Przeczytałam całą historię i bardzo mi się podoba :) czekam na kolejne rozdziały :) :) :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział , czekam na następny :) ciekawe co sie wydarzy
OdpowiedzUsuń