Zmiany przyjdą na pewno, lecz nie wtedy kiedy się na nie czeka...
Od tamtego dnia mięły już 24 miesiące. Przez ten okres wszystko się zmieniło, zmieniłam się ja i moje otoczenie.
Nadal mieszkam z matką w Warszawie, "ojca" widuje raz na kilkanaście miesięcy. Od 2010 roku widziałam go z 5 razy, nie więcej. Nadal im tego nie wybaczyłam. To nadal mnie boli, boli ponieważ wychowywali mnie w kłamstwie. Z mamą rozmawiam tylko w kwestiach szkolnych, finansowych i hotelowych. Każda nasza rozmowa kończy się ostrą wymianą zdań tzw. kłótnią. Jak już wspomniałam zmieniłam się, teraz nie jestem ideałem mamusi. Jestem jej najgorszym koszmarem. Chodzę do klubów, na imprezy, upijam się do nieprzytomności i nie mogę odpędzić się od chłopaków, których traktuję jak zwykłych głupków. Nie zna już moich marzeń, planów na przyszłość i znajomych. Szczerze mówiąc, ja sama nie wiem co chce robić dalej.
W szkole idzie mi świetnie, jestem jedną z najlepiej uczących się uczniów w szkole to się nie zmieniło. Gorzej z zachowaniem, bo to ono od 2 lat decyduje o tym czy będę miała pasek. Mam świetne oceny, więc moge iść na każdy kierunek studiów, zważając na to że matura poszła mi wyśmienicie.
Wreszcie nauczyłam wyrażać się swoje zdanie, poglądy i otwarcie mówić co mi się nie podoba. Nie jestem już zwykłą, szarą myszką która ma kilkoro przyjaciół i boi się nawiązać nowe znajomości. Moja psychika jest teraz bardziej uodporniona na zdrady, niepowodzenia i ciosy prosto w serce.
Kto by się spodziewał że przez głupie nieporozumienie mogę stracić przyjaciółkę. W styczniu 2011 byłam na domówce u jej chłopaka. Ktoś zrobił nam zdjęcie w dwuznacznej sytuacji, i pojawił się problem. Brak poczucia humoru ze strony Oliwi okazał się większy niż się spodziewałam. Nie chciała słuchać nawet mojego wytłumaczenia. Wybaczyła jemu a mi nie. Strasznie się na niej zawiodłam. Teraz już wiem, na kogo mogę liczyć i komu się wygadać.
Po poznaniu całej prawdy o moim ojcu byłam rozbita. Wtedy bardzo pomógł mi Łukasz. Strasznie mu za to dziękuje, bo przecież gdyby nie on nie wiadomo kim była bym teraz i czy byłabym w ogóle na tym świecie. Kilka razy chciałam się zabić, ale on wybił mi to z głowy mówiąc: "nie sztuką jest się zabić, ale sztuką jest żyć pomimo porażek i problemów". Został moim przyjacielem, a nawet starszym bratem, który zawsze się mną opiekuje. Często ze sobą rozmawiamy, nie osobiście bo nie mieszka w Polsce, ale przez skype'a albo telefon.
Oczywiście nie mogę zapominać o moich dawnych przyjaciołach. Oni poświęcili mi dużo uwagi, starali się pocieszać mnie chodź nie zawsze im to wychodziło, nie chcieli abym pogrążyła się w depresji i smutku zaszyta w ciemnym pokoju, przykryta starym kocykiem i słuchająca smętnej muzyki.
Nadal nie poznałam nazwiska mojego potencjalnego ojca. Ojciec milczy jak grób, a matka nie raczy nawet odpowiedzieć mi na jakiekolwiek pytanie związane z nim. Nie tylko nasze relacje się pogorszyły, ale również jej i Dawida. Był zszokowany całą tą sytuacją. Przez pierwsze miesiące mieszkałam u niego, aby dojść do siebie. Musiałam poukładać życie na nowo. Wziąć sprawy we własne ręce i wyprostować je, tak jak prostuje włosy. Cały czas staram uczyć się na własnych błędach. Staje się coraz silniejsza, myślałam że okres buntu młodzieńczego nie dotyczy mnie. Pomyliłam się, ja cały czas go przeżywam. Wredne odzywki, chamskie zachowanie, docinki, szczeniackie zagrania, przekleństwa, bawienie się w kotka i myszkę ze wszystkimi wokół i nadużywanie alkoholu jest u mnie na porządku dziennym. Zdążyłam przyzwyczaić się już do bolącej głowy od kaca i budzenie się w dziwnych miejscach. Nie wiem jak moi przyjaciele znoszą moje zachowanie i humory.
Nie jest łatwo się ze mną zadawać. Ostatnim czasem całkowicie olałam lekcje gry na pianinie, balet, lekcje dobrych manier i treningi sportowe. Nie obchodzi mnie co inni sobie o mnie pomyślą. Najważniejsze jest zdanie moich bliskich. Odkryłam że taniec, jazda na desce, chodzenie na koncerty nie wiadomo kogo, kibicowanie Skrze i Reprezentacji Polskiej w piłce ręcznej jest tym co kocham. Jedynym zajęciem z mojego dawnego życia jest jazda konna i śpiew. Nie umiałabym z tego zrezygnować. Jestem skłonna wyrzeczenia się nawet swojego pokoju, który jest moim azylem, telefonu i innych dupereli ale nie tego. Miłość do tych zwierząt zawdzięczam dziadkowi. On nauczył mnie cierpliwości oraz trzeźwego myślenia. Które i tak z czasem zeszło na boczny tor.
Dziś mija dokładnie 24 miesiące od poznania całej prawdy. Nie cierpię tego dnia, pomimo tego że są to moje urodziny. Rok temu po raz pierwszy upiłam się w trzy dupy i w tym roku mam taki sam plan. Jeszcze nie wiem z kim, ale wiem że chce się dziś dobrze bawić. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu.
"Cześć mała, dzisiaj się spotykamy u mnie?" Sms był od Piotrka. Nie przeszło mi przez myśl że pamiętał o moich urodzinach. Szybko mu odpisałam, nie chciałam trzymać go w niepewności
"Nie, dzisiaj u mnie o 20. Judyta pojechała do Wrocławia, więc chata wolna. Przychodź z całą paczką"
"Ma się rozumieć, szefowo" przysłał mi kolejnego sms. A ja uśmiechnęłam się do siebie.
Do przybycia gości miałam jeszcze 2 godziny. Najpierw przygotowałam wszystko na ich przybycie. Mówiąc wszystko mam na myśli chipsy, żelki bez których Pola by umarła, pianki, cole, soki i popcorn. Reszte miał przynieść ze sobą Kamil. Później postanowiłam wziąć prysznic. Ubrałam się, nałożyłam podkład, zrobiłam kreskę wokół oka kredką i pomalowałam rzęsny. O 20 byli już wszyscy, włącznie z moimi przyjaciółmi i starszym od Piotrusia kumplem , Kamilem. Nie spodziewałam się że przyniosą ze sobą aż tak dużo alkoholu. Jak urzadzaliśmy domówkę u bliźniaków było mniej na 30 osób, a nas było tylko ośmioro!
-Boże, po co tyle tego przynieśliście- powiedziałam do Kamilka, spoglądając na 2 duże siatki zapełnione browarem.
-A to tak na zaś, żeby nam nie brakło. a tutaj coś na twój podły nastroj- zaśmiał się i pomachał jej przed oczami torebeczką z czymś zielonym w środku - przecież dziś twoja osiemnastka
-Najlepszego przyjaciółeczko - odezwał się Tomek, całując mnie w policzek
-Dziękuje
-To moja przyjaciółka imbecylu- krzykneła na cały głos Maja, krzyżując przy tym ręce i mrużąc oczy
-A nie bo moja- wtrąciła się Tamara
Za chwile przekrzykiwali siebie na wzajem. Ich kłótnie zawsze wyglądały kosmicznie. Pola wydziera się na Piotrka, Piotrek na Tamare żeby nie jadła mu żelków, Tamara na Radka który śpiewa piosenkę Beyonce, A ten z kolei na Kamila żeby podał mu butelkę z alkoholem. Tylko ja i Sabina stałyśmy w drzwiach patrząc z politowaniem na ten cyrk.
-Ej matołki - wrzasnęła Pola - pijemy, potem butelka a na koniec niespodzianka dla naszej jubilatki
-Miało byś bez niespodzianek! - zdenerwowałam się, nie lubiłam niespodzianek. Szczególnie dzisiejszego dnia.-Co ja wam mówiłam?!
-Że nas kochasz- zapytali równocześnie chłopaki robiąc minę słodkiego szczeniaka
-Jak ja was nie cierpie!
-My,to już wiemy.Mogłabyś być bardziej oryginalna, a nie cały czas ta sama śpiewka. To jest do znudzenia. Serio... - wycedził Kamil, podając mi piwo. Wkurzył mnie, ale nie umiałam się długo gniewać. Nie dzisiaj.
Cztery godziny później byliśmy totalnie nawaleni. Przez te pare godzin zdążyliśmy zagrać w butelkę, prawde czy wyzwanie, oczywiście nikt nie mógł ustać na nogach więc braliśmy tylko "prawdę", pokera na pianki i kieliszki z czystą i rozbieranego. Jako pierwsza musiałam się rozbierać. Z resztą jak zwykle, przyzwyczaiłam się już do tego. Koło północy, w domu był totalny chaos, głośna muzyka która przytłumiała moje wszystkie myśli, alkohol którego wcale nie ubywało, i kamera którą kręciliśmy filmiki. Bawiliśmy się w talk-show Kuby Wojewódzkiego. Oczywiście prowadzącym musiał być nasz kochany pan Mazur, który był bezlitosny. Zapytał pannę Kamińską jak to jest mieć brata geja, po 5 minutowej rozmowie showman zaliczył sierpowego od bliźniaka Majki, po czym zaczął śmiać sie nie wiadomo z czego. Ja się mu nie dziwię, tyle co on wypił to ja sama śmiałabym się ze wszystkiego. Mnie nie dręczył za długo. Wypytywał się mnie o mój tatuaż który zrobiłam rok temu aby wkurzyć mamę. "Without struggle there is no progress" ten cytat do mnie przemawiał, dlatego postanowiłam go sobie wytatuować.
Na sam koniec zapytał czy podoba mi się niespodzianka. Nie wiedziałam początkowo o co mu chodzi. Przecież nie dali mi żadnego prezentu ani nic. Dopiero po chwili zaprowadzili mnie do mojego pokoju pokazując na suficie wielki napis farbą która była widoczna tylko w nocy "Przyjaciele nigdy cię nie opuszczą, pamiętaj o tym Rozi!" i wielkie zdjęcie na format A3 naszej paczki.
Później urwał mi się film. Nie miałam pojęcia co działo się po moim odlocie. Wiem jedno, nie mam wyrzutów sumienia że urządziłam domówkę pod nieobecność rodzicielki. Świetnie się bawiłam, nie potrafiłam inaczej. Musiałam po prostu jakoś odreagować. Rano obudziłam się pół przytomna na płytkach w kuchni. Łeb mi pękał, jak nigdy. Nie byłam w stanie trzeźwo mysleć. Zanim się otrząsnęłam minęło kilka dłuższych chwil. Chłopaki się ulotnili. Więc zostałam sam na sam z dziewczynami. Oczywiście one nadal były zalane w trzy dupy. Czy tylko ja nie mam az tak słabej główki? Po chwili doszła do siebie Tami. Ledwo stawiając nogi, podeszła do mnie biorąc szklankę z wodą.
-Głowa mnie strasznie boli- lamentowała cichym głosem
-No co ty księżniczko nie powiesz?- zakpiłam sobie z niej
-Nie drzyj sie! - jej głosu prakrycznie nie było słychać. Ja sie nie dziwie skoro piła najwiecej z nas wszystkich.
-Przecież sie nie dre... - powiedziałam spokojnie. Przez swoją nieuwagę zwaliłam kilka garczków które stały na blacie. Huk był przerażający. Ogłuszył nie tylko mnie, ale także Tamarę
-Boże... zlituj się. Za jakie grzechy jak tak cierpie- wymamrotała.
-Jaki burdel... Nie ja sama tego nie ogarnie do popołudnia- wycedziłam
-A która jest?
-Eee- zaczęłam rozglądać się za jakimś zegarkiem. Nagle dostrzegłam że na lodówce wyświetla się godzina- 15:50 - przyćmiło mnie przez chwile
-Że jak?!-krzyknęła, ale to nie był dobry pomysł bo po chwili złapała się za swoją makówkę.
-Ja pierdo... skoro jest juz 16 - zaczęłam powoli sobie wszystko analizować. Mama miała przyjechać o 13, więc na pewno widziała ten bałagan i mnie nie przytomną- kurde - z moich ust padło jeszcze kilka nieprzyjemnych przekleństw, ale po chwili musiałam zaprzestać, z racji tego że ktoś zadzwonił do drzwi. A to zadziałało na mnie jak słońce na wampiry.
Przede mną staną mężczyzna, dość tęgawy i wysoki. Znałam go doskonale, przez ostatnie miesiące łaził za mną krok w krok. Rodzice wynajęli go żebym nie skompromitowała przypadkiem swojej kochanej mamusi, jej znajomych albo nie daj Boże hotelu. Nie pytał się czy może wejść. Po prostu ruszył w stronę schodów i zatrzymał się przy nich. Bałam się co teraz powie, jego wyraz twarzy nie wyrażał żadnych emocji.
-Ubierz się- powiedział oschło-pani Judyta pragnie z tobą porozmawiać.
-Nie- wymamrotałam
-Nie będę powtarzał ci tego dwa razy - jego ton głosu zmienił się. Było słychać w nim nutę złości. Mówił głośno, a to nie pomagało mi w wytrzeźwieniu.
-Nie - zaśmiałam się w jego kierunku - jeśli ona chce ze mną poplotkować to niech sama do mnie przyjdzie. Ja mam dziś wolne - wycedziłam
-Masz w tej chwili iść na górę i ogarnąć się. Nadużywanie alkoholu nie służy ci. Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Za niedługo zaczniesz jeść same pączki i nie będziesz w stanie wejść po schodach, nie wspominając już o wejściu do twojego pokoju...
-Dobra skończ już swój monolog- przerwałam mu. Nie cierpiałam jak tak ze mną pogrywał.
Po wydrapaniu się na piętro, mogłam uciec ale to jeszcze bardziej pogorszyło by sprawę. Już nie jeden raz próbowałam nawiać, ale za każdym razem on mnie znajdywał wcześniej czy później. Weszłam do łazienki, ściągając z siebie brudne i śmierdzące ubrania. Wzięłam zimny prysznic, który lekko ukoił mój ból głowy. Gdy już się umyłam, zaczęłam rozczesywać swoje włosy by móc je potem wysuszyć. Po wyschnięciu moich kłaków, ruszyłam w stronę pokoju. Wyjęłam z szafy ubrania i założyłam je. Na koniec wzięłam swój kochany telefon i skierowałam się na dół. Na parterze...
+++
Mam nadzieję że się wam spodoba, według mnie jest jedną wielką katastrofą. To był ostatni rozdział ze wspomnieniami Rozalii. Teraz będą aktualne wydarzenia z jej życia. Następny za tydzień xD
Czytasz=Komentujesz
zazdroszczę im tej imprezy <3
OdpowiedzUsuńrozdział świetny jak zwykle ;*
gif na końcu genialny ! ;D
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział <3
Rozdział fajowy, bardzo fajnie się czyta. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na kolejny rozdzial
OdpowiedzUsuńhttp://m-i-marianna.blogspot.com/
Nie jest tragicznie, wręcz przeciwnie, przyjemnie się czytało ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie:
http://manutdlov.blogspot.com
ten rozdział nie jest żadną katastrofą!!Chyba się nie doceniasz.
OdpowiedzUsuńczekam na następny.
rozdział świetny ciekawa jestem co było a moze raczej kto na parterze :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział deutsch-herz.blogspot.com i nie tylko ;>
OdpowiedzUsuńzapraszam na pierwszy rozdział te-quiero-para-siempre.blogspot.com ;>
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńGłówna bohaterka jest wyjątkowo irytująca! Jest dziecinna i zachowuje się poniżej krytyki. Zachowuje się jakby co najmniej jej rodzice kupili ją na jakimś targu, a tylko nie powiedzieli jej, kto jest ojcem. Z jednej strony to źle, jednakże ważne jest to, że człowiek który ją wychował kocha ją. No i żeby z tego powodu popełniać samobójstwo? Bez przesady. Po po prostu w dupie jej się poprzewracało.
Rozdział mi się bardzo spodobał i generalnie masz plusa, gdyż rzadko kiedy bohaterowie wywołują u mnie tyle emocji xD.
Pozdrawiam serdecznie!
[pokaz-mi-siebie.blogspot.com]
świetny blog !
OdpowiedzUsuńzaprasza, do siebie
http://kolejna-trudna-decyzja.blogspot.com/
A co z nowo zapoznanym kolegą? Ma z nim jakiś kontakt. Proszę o wyjaśnienia!
OdpowiedzUsuńTaką osiemnastką bym nie pogardziła ;p
Tymczasem zapraszam do siebie - drugi rozdział dodany wczoraj. http://pamietnik-alicji.blogspot.com/
jakiego ona tu kolege niby poznała?
UsuńEee,chwila bo nie czaje o co biega. ;/
UsuńPrzecież ona w tym rozdziale nikogo nowego nie poznała. O jakiego "nowo poznanego kolegę" ci chodzi?
Jej naprawde jestem pelna podziwu dla Twojej tworczosci. Bardzo milo i przyjemnie czyta mi sie kazdy odcinek, tym bardziej, ze naprawde bardzo lubie Wojtka;).
OdpowiedzUsuńOczywiscie licze, ze mnie poinformujesz znowu.
P.S.
Wybacz brak polskich znakow, mam zepsutego laptopa.
Pozdrawiam, Elena
http://czasem-to-co-najcenniejsze-masz-tuz-obok-siebie.blog.pl
super.;p Czekam na nexta.;p zapraszam do mnie mario-alicja-story.blogspot.com mile widziany kom. pozdrawiam.;p
OdpowiedzUsuńfajne! masz talent:)
OdpowiedzUsuńprojekt-love.blogspot.com
blog o samorozwoju, szczęściu i miłości...
https://www.facebook.com/SzczesnyTyKocie?fref=ts
OdpowiedzUsuńlike! ;)
Zapraszam do mnie http://monikagotze.blogspot.com/2013/05/rozdzia-9.html
OdpowiedzUsuń