Pamiętaj, człowiek się zmienia, ale jego przeszłość nigdy…
Otwieram
powoli oczy. Promienie słońca wpadające do pokoju sprawiały miłą atmosferę.
Siedziałam jak zabita. Żadnego ruchu, tylko co pare chwil przymykałam na kilka
sekund powieki.
-Co wtedy czułaś? – zapytał mężczyzna
-Przerażenie
-A coś więcej? –dopytywał się
-Ten widok totalnie wybił mnie z rytmu, nie potrafię tego
opisać
-Mówiłaś o tym komuś?
-Sabinie i panu
-Nikt więcej o tym nie wie?
-Nie, i chce żeby tak zostało. Nie jestem gotowa, na razie,
nie chce żeby ktoś się nade mną litował. Nie chce przechodzić tego piekła od
początku.
-Wiem, dlatego chce ci pomóc. Przebrnęliśmy przez to kilka
lat temu, teraz też dasz radę
-Pan myśli że to takie proste, że jedna terapia wystarczy?
Sen powrócił! – krzyknęłam – Ten koszmar zaczyna się od nowa
-Spokojnie. Powiedz mi coś więcej o tym śnie. Dlaczego się
go boisz?
-Nie wiem czemu wpadam w panikę kiedy mi się śni. Wywołuje u
mnie różne uczucia. Zawsze jest taki sam. Najpierw księżyc chowający się za
chmury, później mrok. Następnie uciekam, ktoś mnie goni, słysze krzyki,
przewracam się i…
-I? – ciągną dalej
-I ten mężczyzna
-Jaki mężczyzna ?
-Ubrany na ciemno, z kapturem na głowie. Gdy go ściąga ja
się budzę z krzykiem. Ale teraz było inaczej.
-To znaczy?
-Obudziłam się w innym momencie. Sen trwał dalej. Nie widziałam jego twarzy, ale coś
mnie wciągało, widziałam światło, słyszałam czyjś głos, niewyraźny ale jednak.
Chciał mi pomóc
-Myślisz że to jest związane z twoim wypadkiem na tym
przyjęciu?
-Nie mam zielonego pojęcia, ale wspomnienia powróciły.
Myślałam że to już jest za mną, że to zamknięty rozdział, myliłam się. Znowu
boję się zamykać oczy.
-Od pierwszego snu po tej przerwie, minęło ponad trzy
tygodnie. Codziennie ci się śnił?
-Nie, śni mi się czasami. Początkowo każdego dnia, teraz co
kilka nocy.
-Wtedy też ci się śniły codziennie?
-Przez pierwsze miesiące, później rzadziej
-Jak radzisz sobie z uczelnią? Nie martwisz się że przez ten
koszmar będziesz mieć problemy z nauką?
-A co to ma do rzeczy?! – warknęłam – Nie, zasypiam tylko
wtedy kiedy jestem już całkiem zmęczona, w wolnym czasie próbuję się uczyć albo
robić coś cały czas. Zaczęłam znów biegać.
-Pomaga ci to ?
-A czy trupowi pomaga kroplówka?
-Proszę cie, nie odpowiadaj mi pytaniem na pytanie. Wiesz że
chce dla ciebie jak najlepiej. Byłem pewien, że koszmar nie powróci
-Myliłeś się – przerwałam mu
-To prawda, myliłem się. Ale wtedy dałaś radę, teraz też ci
się uda. Na dziś skończyliśmy. Widzimy się niebawem – mężczyzna uścisnął mi
dłoń, a ja wyszłam z gabinetu.
‘~’~’~’~’
Nie mam na nic ochoty. Ostatnio
cały czas siedze w domu, jakoś nie mam nastroju nawet na imprezę. Z moich
rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił
Aaron.
-Halo? – powiedziałam
-Cześć, mogę cię dziś porwać? – zapytał
-A zwrócisz mnie?
-Przemyśle to – zaśmiał się – To jak, dziś o 19:00?
-Nie wiem czy to dobry pomysł, ostatnio nie mam na nic
ochoty
-Nie daj się prosić, sprawię że ten dzień będzie wyjątkowy
-Co ty kombinujesz Ramsey? – powiedziałam groźnie
-Więc jesteśmy umówieni, ubierz się ładnie – wycedził szybko
-Ja zawsze ładnie wyglądam! – oburzyłam się
-Wiem, do zobaczenia
No super,
nawet nie powiedział co mam ubrać. Była 16:18 postanowiłam wziąć długą kąpiel,
a dopiero później zacząć się przygotowywać. Ściągnęłam ubrania, związałam włosy
w koka i położyłam się w wannie. Co jak co ale gorąca woda świetnie mnie
odprężyła. Godzinkę później miałam już suche, świeżo umyte włosy i brak pomysłu
na dalsze strojenie się. Kamińska wróciła z zajęć pięćdziesiąt minut temu, i od
razu zaczęła grzebać mi w szafie. Stworzyła mi piekny zestaw który włożyłam.
Zrobiłam makijaż, a włosy leciuteńko zakręciłam, tak aby były lekkie fale.
Czekałam aż
pan Ramsey przyjedzie po mnie. Dochodziło za dziesięć, siedziałam w salonie z
książką w ręku, gdy zadzwonił dzwonek. Maja pobiegła otworzyć, a ja zabrałam
swoją torebkę i wyszyłam ku wyjściu. W holu czekał na mnie mój towarzysz,
wyglądał bardzo elegancko. Garnitur, wprawdzie bez krawatu, ale i tak był
męski.
-Wyglądasz- zamilkł
-Aż tak źle? - skrzywiłam się
-Olśniewająco - na
mojej twarzy widniał promienisty uśmiech – gotowa?
-Tak, tylko założę płaszcz.
Jechaliśmy
dobre dwadzieścia minut. Panowała cisza, nie chciałam jej przerywać. Aaron
ukradkiem na mnie spoglądał, co wywoływało u mnie rumieniec na twarzy.
Zatrzymał się koło jakiejś restauracji. Weszliśmy, a w Sali nie było nikogo
prócz nas i stolika z świecą.
-Aaron? – zapytałam niepewnie
-Tak? – popatrzył na mnie, ściągając płaszcz
-Co to za okazja?
-Zawsze musi być okazja? – uśmiechnął się głupkowato
Przez całą
kolacje rozmawialiśmy o błahostkach. Opowiadał mi co go interesuje, jak zaczął
grać w piłkę i dlaczego tak kocha
Arsenal. Na pytanie o moim życiu nie chciałam opowiadać. Jakoś nigdy nie
lubiłam się zwierzać ani rozmawiać o sobie.
Później zabrał mnie na London Eye. Widok był cudowny, ale czułam się
trochę nie pewnie w jego towarzystwie, nie mam pojęcia dlaczego. Szliśmy ulicą
Londynu gdy zapytał mnie:
-Rosalie, mogę cię o coś zapytać?
-Pewnie – uśmiechnęłam się
-Bo widzisz, znam cię od niedawna, a wydajesz mi się bardzo
bliska. Nie wiem jak ci to powiedzieć – zbliżył się do mnie, dotykając mojej
dłoni. W końcu wziął ją trzymał. Czułam jego ciepło, wyglądał na strasznie
zestresowanego.
-Chciałbym żebyś była moją dziewczyną, nie chce cię przestraszyć.
Nie znamy się długo, ale gdy nie ma cię obok mnie, cały czas o tobie myslę. Nie
mogę spać i jeść. Gdybym mógł podarował bym ci gwiazdkę. Chciałabyś być moją
partnerką? – zapytał a moje serce niebezpiecznie przyśpieszyło.
-Ja, muszę to przemyśleć. Nie bądź na mnie zły. Po prostu
nie chce postąpić pochopnie – spojrzałam mu w oczy, był w nich ból i
rozczarowanie.
-Jasne, rozumiem. Odwiozę
cię do domu, jest już późno – powiedział
Całą drogę
milczeliśmy, ja odwróciłam głowę i spoglądałam przez szybę. Nie potrafiłam
spojrzeć mu w oczy. Coś mówiło mi że powinnam z nim być, a drugi wewnętrzny
głos mnie powstrzymywał.
-Rose, jutro jest mecz, przyjdziesz? – zapytał gdy
wysiadałam z samochodu.
-Oczywiście, ktoś musi was zachęcić do walki- wyszczerzyłam
się i pocałowałam chłopaka w policzek
Weszłam na
4 piętro bez butów. Nie czułam stóp, więc ściągnęłam szpilki na parterze.
Otworzyłam drzwi wejściowe, nawet nie ściągnęłam płaszczu, a Majka zasypała
mnie milionem pytań.
-Opowiadaj jak było! – piszczała
-Fajnie – odpowiedziałam cicho
-Co się stało? – spoważniała – Zrobił ci coś? Bo jak tak to
ja sobie z nim pogadam i
-Nie – przerwałam jej – Po prostu jestem zmęczona – unikałam
jej wzroku
-Akurat – skrzyżowała ręce stając w drzwiach mojej sypialni
– Znam cię, jak nikt inny i wiem że gdy
jestes zmęczona, to jesteś zła. A teraz jakoś nie słysze słów cenzurowanych. Co
się dzieje? – zapytała
-Zapytał się mnie czy chce z nim być
-A ty?
-Powiedziałam że się zastanowię
-Co żeś zrobiła?! – ryknęła – Przecież to facet marzeń, jak
mogłaś się nie zgodzić?
-Nie powiedziałam że nie chce, po prostu potrzebuję się
chwilkę zastanowić.
-Będziesz z nim?
-Nie wiem – usiadłam na łóżku – Cały czas o nim myślę, ale
coś nie pozwala mi powiedzieć tak.
-To jak pornosy? Lubisz je, ale nie powinnaś oglądać?
-Tak, co? Nie! Co ty gadasz? Nie ogarniam cie!
-Nikt nie jest w stanie –zaśmiała się
-Zaprosił mnie na
jutrzejszy mecz. Pójdziesz ze mną?
-Mówisz serio?! –pokiwałam twierdząco głową – Kocham cie!
Łukasz wie że będziesz?
-Nie, i niech tak zostanie, chce mu zrobić niespodziankę
-Okej- powiedziała i przytuliła mnie
‘~’~’~’~’
Obudziłam się w
południe. W mieszkaniu było cicho, Majka spała. Wyglądała tak słodko, ale to tylko pozory. Postanowiłam że przerwę jej cudowny sen.
-Maja wstawaj już południe!
-Jeszcze pięć minut mamusiu - powiedziała, nakrywając poduszkę na głowę
-Rusz dupe! Nie możesz spać cały dzień!
-Tak,tak
-Majuś, kochanie, naleśniki ci wystygnął, zrobiłam specjalnie dla ciebie - podniosła głowę spod poduszki, otwierając lekko oczy
-Naleśniki? -zaśmiała się - błagam, nie jesteśmy w przedszkolu. Nie nabiorę się już na to. Popracuj nad oryginalnością.
Miarka się przebrała! Ile można wstawać? Chwyciłam ją za nogi i pociągnęłam. Dziewczyna w jednej chwili wylądowała z wielkim hukiem na podłodze. Może poobijała się lekko, ale nie będzie przynajmniej gnić w łóżku.
-Co do cholery?
-Dzień dobry misiaczku - wyszczerzyłam się
-Byłby dobry gdyby nie ty!- warknęła
-Już to słyszałam, popracuj nad oryginalnością. - powiedziałam
Kamińska z dużym oporem ruszyła się z wyrka. a ja udałam się do łazienki przeprowadzić poranną toaletę. Po jej skończeniu wyglądałam nieco lepiej. Dałam Pyśkowi jeść i sama poszłam przygotować śniadanie, a raczej obiad gdyż dochodziła 14. Zrobiłam razem z Mają spaghetti i zupę jarzynowa. Po posiłku zaczęłam przygotowywać się do meczu. Musiałam być wcześniej, gdyż Majka chciała zdążyć na trening Kanonierów.
-Maja wstawaj już południe!
-Jeszcze pięć minut mamusiu - powiedziała, nakrywając poduszkę na głowę
-Rusz dupe! Nie możesz spać cały dzień!
-Tak,tak
-Majuś, kochanie, naleśniki ci wystygnął, zrobiłam specjalnie dla ciebie - podniosła głowę spod poduszki, otwierając lekko oczy
-Naleśniki? -zaśmiała się - błagam, nie jesteśmy w przedszkolu. Nie nabiorę się już na to. Popracuj nad oryginalnością.
Miarka się przebrała! Ile można wstawać? Chwyciłam ją za nogi i pociągnęłam. Dziewczyna w jednej chwili wylądowała z wielkim hukiem na podłodze. Może poobijała się lekko, ale nie będzie przynajmniej gnić w łóżku.
-Co do cholery?
-Dzień dobry misiaczku - wyszczerzyłam się
-Byłby dobry gdyby nie ty!- warknęła
-Już to słyszałam, popracuj nad oryginalnością. - powiedziałam
Kamińska z dużym oporem ruszyła się z wyrka. a ja udałam się do łazienki przeprowadzić poranną toaletę. Po jej skończeniu wyglądałam nieco lepiej. Dałam Pyśkowi jeść i sama poszłam przygotować śniadanie, a raczej obiad gdyż dochodziła 14. Zrobiłam razem z Mają spaghetti i zupę jarzynowa. Po posiłku zaczęłam przygotowywać się do meczu. Musiałam być wcześniej, gdyż Majka chciała zdążyć na trening Kanonierów.
O
15.30 byłyśmy gotowe, mecz zaczynał się za 2,5h, miałyśmy wiec troszkę czasu na
dojście. Na trybunach nie było dużo osób, dopiero zaczynali się schodzić
kibice. Dzięki Aaronowi miałyśmy miejsca VIP, zaraz koło schodów. Rozpoczął się
trening. Ramsey cały czas spoglądał w naszą stronę, uśmiechał się wygłupiając
się z Alexem jak dzieciaki. Chłopaki biegali w kółeczko, podawali sobie piłki i
usiłowali strzelić bramkę Fabiańskiemu i jego towarzyszą. Niestety bez skutku,
trening dobiegł końca, i rozpoczął się
mecz. Na murawę weszły obie drużyny, poważne miny pasowały im. Wyglądali
seksowanie. Przez cały mecz byłam zdenerwowana, chłopaki grali świetnie.
Szczęsny, muszę przyznać radził sobie, chociaż miałam nadzieje że na bramkę dadzą
Łukasza. W 87’ Mikel jakiś tam strzelił bramkę Queens
Park Rangers. Oczywiście Arsenal wygrał, Majka tłumaczyła mi cały
czas o co chodzi z spalonym, ale nadal nie wiedziałam. Z Łukaszem rozmawiałam chwilkę w przerwie, ale nie za długo. Po zakończeniu meczu,
kiedy kibice zaczęli się rozchodzić podszedł do mnie Aaron.
-Jak wam się podobało?
-Świetnie, normalnie ich rozwaliliście ! – darła się Majka,
a ja ją paliłam wzrokiem. Czemu zawsze musi odezwać się pierwsza?! – Okeeej,
rozumiem, będę czekać przed stadionem.
-Super- powiedziałam do przyjaciółki, popatrzyłam na
chłopaka i odezwałam się – Aaron przemyślałam to sobie. I chciałam ci
powiedzieć że ja…
-Nie zgadzasz się tak? – powiedział spuszczając głowe na dół
– Wiedziałem, przecież nie chciałabyś być z kimś takim jak ja –usiadł na
trybunach
-Czyli z takim przystojniakiem? –
uśmiechnęłam się i usiadłam koło niego– Nie lubie jak ktoś mi przerywa, wiesz?
– stanęłam naprzeciwko niego i uniosłam jego podbródek do góry – Zgadzam się
-Co? – przymarszczył brwi – Dobrze słyszałem? – moje kąciki
ust momentalnie podniosły się do góry. Wstał, odchylił włosy z mojej twarzy,
przyłożył swoją dłoń do mojego policzka i
pocałował mnie delikatnie. Moje serce zaczęło coraz bardziej przyśpieszać, tak jakby za chwile miało wyrwać się z klatki piersiowej. Nogi były jak z waty. Miałam motyle w
brzuchu. Podniósł mnie do góry i okręcił wokół siebie.
-Dlaczego chcesz ze mną
być? – spytał nagle
-Abym mogła Cię całować kiedy tylko będę chciała –
powiedziałam i wtuliłam się w jego tors. On objął mnie swoim ramieniem i staliśmy wtuleni. Patrzyli na nas nieliczni, przyglądając się nam tuż przed wyjściem ze stadionu. W tamtym momencie to nie miało najmniejszego znaczenia. Liczyła się tylko ta chwila...
-Aaron! – wydarł się Wenger – Ja ci nie chce przeszkadzać,
ale twoja dziewczyna nie wygląda na taką co lubi zapach spoconej świni!
-Sugeruje pan coś? – odezwał się piłkarz
-Nie, skądże. Po prostu twoja panna wygląda przyzwoicie, w
przeciwieństwie do ciebie. Idź weź prysznic i pakuj tyłek do domu, nie chce was
już tutaj widzieć.
-Fajnego masz trenera, nie ma co – powiedziałam mu na ucho
-Można się przyzwyczaić, chodź za mną, poczekasz na mnie.
Później spędzimy trochę czasu razem – na jego twarzy widniał podstępny
uśmieszek, nie wiedziałam co ten wariat kombinuje
’~’Wojtek ’~’
Cieszyłem
się z wyniku meczu. Pokazaliśmy im
klase. W szatni jak zwykle fajna atmosfera. Aaron jakoś dziwnie szczęśliwy.
-Narajałeś się czegoś? –zapytał Alex
-Ja? Dlaczego niby? – odpowiedział Ramsey
-Bo od dawna nie byłeś taki uśmiechnięty – powiedział Jack
-Mam powód. Ale nic wam nie powiem
-Czyżby? – uniosłem jedną brew do góry
-Nic ze mnie nie wyciągniesz – stanął przede mną jak jakiś
macho. Ja spojrzałem wymownie na Alexa.
-To mi się nie podoba.- Chamberlein zaczął swój popis
talentów, zawsze jak chciał się czegoś dowiedzieć zaczynał śpiewać. Nie, to nie
był śpiew, to było wycie. Nie cierpiałem tego, ale jak się chłopak wczuje to
nic go nie powstrzyma
-Skończ! – wrzasnął Aaron – Dowiecie się w swoim czasie.
Teraz się śpieszę – odwrócił się na pięcie
i podążył w stronę wyjścia
-Walijczyk – wydarł się Jack – Telefon mogę zatrzymać?
-Taaa, co? Nie! Oddawaj!
-Zadzwonimy do mamusi –śmiał się i podał telefon mnie.
Nie byłem
taki chamski i rozłączyłem się, udając że rozmawiam z jego rodzicielką. Nieźle
się wkurwił. Rzucił mi się na plecy, i próbował odebrać telefon. W końcu mu go
oddałem, ale chłopak ze mnie nie schodził
-Konik, wio ! –darł się, jego śmiech był zaraźliwy bo po
chwili rżała cała szatnia. Ja z nim na plecasz wyszedłem na korytarz, chłopak
jak poparzony spoważniał. Nie kumałem o co chodzi. Podbiegł do jakiejś
dziewczyny i pocałował ją. Spostrzegłem się że to Rozalia. Taka jakaś miła, jakby
nigdy nic gadała sobie z Mikelem. Zupełnie nic nie rozumiałem, wyszyli po
przelotnym pożegnaniu trzymając się za ręce. Oni są para? Może dlatego Aaron
taki zadowolony, sam nie wiem. Co mnie to w ogóle interesuje?
Wróciłem do
domu. Byłem totalnie wyczerpany. Długi trening i mecz robią swoje. Wszedłem do
kuchni, coś było nie tak. Była ciepła herbata na stole, a przecież mieszkam
sam! Usłyszałem jakiś hałas w pokoju, wziąłem patelnie i ruszyłem przed siebie.
Po cichu otworzyłem drzwi, już się miałem
zamachnąć gdy:
-O synku, jak dobrze że jesteś – powiedziała kobieta
-Mama? – oniemiałem, co ona tu robi?!
-Mama, mama. Co taki zdziwiony? Uprzedzę twoje kolejne pytanie.
Przyjechałam zobaczyć jak sobie radzisz, i zapytać czy ty i Sandra będziecie na
świętach u nas. Tak, wiem, wiem – przewróciła oczami – do świąt jeszcze daleko,
ale jak znowu oznajmicie dzień przed wigilią, że święta spędzacie u niej, to
się rozzłoszczę
-Będę na święta w domu – powiedziałem i udałem się do kuchni
-A co z Sandra? – zapytała
- Niby co ma być? Nic. Nie jesteśmy już razem, musisz
przywyknąć że teraz jestem singlem
-Wojtek, nie podoba mi się twój ton. – powiedziała spokojnie.
Miała racje nie potrzebnie na nią naskoczyłem.
-Przepraszam mamo, ale to wszystko skomplikowane, wszystko się
mi wali – powiedziałem, siadając na kanapie.
-Będzie dobrze syneczku, damy rade – przytuliła mnie.
Wieczór
spędziłem w towarzystwie matki. Wypytała mnie o cały mecz. Oczywiście
przywiozła ze sobą co nieco. Nie obyło się również od komentarzy, na temat
porządku w moim mieszkaniu. Okej, nie było jakoś super czysto, ale pare
brudnych rzeczy, stos naczyń w zlewie i opakowania po żelkach nie przeszkadzały
w codziennym funkcjonowaniu. Nie kapowałem po co robiła mi kazanie. Oglądałem z
nią jakiś dury dramat, gdy zapytała mnie o to, dlaczego rozstałem się z moją
dziewczyną.
-Po prostu nie wyszło. Koniec i kropka. Temat skończony. –
powiedziałem szybko
-Nie denerwuj się, proszę – poklepała mnie po ramieniu –Swoją
drogą, kilka tygodni temu poznałam wnuczkę pana Stefana. Bardzo sympatyczna
dziewczyna. Trochę zagubiona, ale szczera do bólu.
-Doprawdy? Co ty kombinujesz? – zapytałem podejrzliwie
-Zupełnie nic, tylko mówię że fajna jest.
-Supeeer – powiedziałem obojętnie. - To on ma wnuczkę? –
zdziwiłem się – Na święta przyjeżdżała ta cała ciotka Irena i ktoś tam jeszcze
-Miała trudną sytuację rodzinną. Pokłóciła się z matką, i
teraz chce spędzać święta razem z dziadkiem. Może polubisz ją, jak poznasz ją w
święta
-Mam ją poznać? – popatrzyłem na rodzicielkę
-No tak! Zobaczysz spodoba ci się! – pocałowała mnie w czoło
i ‘rozczochrała’ moją czuprynę.
Swoją drogą
ciekawe jaka ona jest. Bo jak jest taka
jak jej kuzynki, to szczerze jej współczuje. Ja to się musze przed nimi ukrywać
żeby mnie nie staranowały, jak ostatnio. Może okażę się fajną laską, kto wie ?
’~’Rozalia ’~’
Siedziałam
sobie wygodnie na kanapie u mojego chłopaka. Oglądaliśmy horror, chyba już
trzeci dzisiejszej nocy. Byłam bardzo zmęczona. Jutro niedziela, będę mogła
sobie pospać. Wysłałam sms Majce, żeby się nie martwiła. Film się skończył, i Ramsey poszedł poszukać komedii. Ja w tym czasie patrzyłam na jego zdjęcia z dzieciństwa które stały na półce. Gdzieś w głębi tych fotografi ustawionych na półkach był duży, granatowy album. Wzięłam go do ręki, usiadłam na kanapie i oglądałam fotki.
-Z czego się śmiejesz?- zapytał Aaron stając za mną. - Ej, to moje zdjęcia. Nikt nie może ich widzieć! - chciał odebrać mi album
-Dlaczego? To są fajne zdjęcia, no na przykład popatrz na to - wskazałam palcem - jesteś słodki w tych zielonych spodenkach, czerwonym krawacie i piłce - uśmiechnęłam sie do niego, a on usiadł obok mnie
-Wiesz, ma się ten urok osobisty - powiedział dumnie
-Taa, fajne masz te zdjęcia- powiedziałam.
Przepatrzyliśmy wszystkie fotografie, były to głownie zdjęcia z meczów gdy był młodszy. Ale z dzieciństwa też nie zabrakło. Niektóre były na prawdę urocze. Słodkie dziecko które kocha piłkę. Na końcu było zdjęcie luzem. Przedstawiało jakąś szatynkę. Ładna, długie włosy, piękny uśmiech. Na jej odwrocie pisało 23 VII 2010. Byłam strasznie ciekawa kto to jest, dlatego musiałam zapytać o nią chłopaka.
-Kim ona jest? - popatrzyłam na niego. On milczał.
-Dawna znajoma, z resztą nie ważne- powiedział szybko. Na jego twarzy kryło się zdenerwowanie. Wyrwał mi zdjęcie z ręki i schował pośpiesznie do albumu, zmykając go i wkładając do szuflady komody.
-Czemu nie jesteś ze mną szczery? - wycedziłam
-Jestem, po prostu ta dziewczyna już nie jest dla mnie ważna. Teraz liczysz się tylko ty - odpowiedział spokojnie, składają pocałunek na moich ustach. -Nie chcę cię stracić 0 pocałował moją dłoń, a później splótł nasze pace razem.
Miałam dziwne przeczucie że on nie jest ze mną do końca szczery. Że nie chce abym wiedział wszystkiego z tym zdjęciem. Może ta kobieta był dla niego kimś więcej niż tylko "znajomą"? To pytanie nie dawało mi spokoju. Ale nie chciałam na niego naciskać. Jeśli będzie chciał mi powiedzieć, to powie. Nie chce żeby pomysł sobie że chce go kontrolować.
Oparłam głowę na jego ramieniu, moje powieki robiły się coraz cięższe aż w końcu się zamknęły. W pewnym momencie uśmiechnęłam się do siebie. Otworzyłam na chwilkę oczy.
-Z czego się śmiejesz?- zapytał Aaron stając za mną. - Ej, to moje zdjęcia. Nikt nie może ich widzieć! - chciał odebrać mi album
-Dlaczego? To są fajne zdjęcia, no na przykład popatrz na to - wskazałam palcem - jesteś słodki w tych zielonych spodenkach, czerwonym krawacie i piłce - uśmiechnęłam sie do niego, a on usiadł obok mnie
-Wiesz, ma się ten urok osobisty - powiedział dumnie
-Taa, fajne masz te zdjęcia- powiedziałam.
Przepatrzyliśmy wszystkie fotografie, były to głownie zdjęcia z meczów gdy był młodszy. Ale z dzieciństwa też nie zabrakło. Niektóre były na prawdę urocze. Słodkie dziecko które kocha piłkę. Na końcu było zdjęcie luzem. Przedstawiało jakąś szatynkę. Ładna, długie włosy, piękny uśmiech. Na jej odwrocie pisało 23 VII 2010. Byłam strasznie ciekawa kto to jest, dlatego musiałam zapytać o nią chłopaka.
-Kim ona jest? - popatrzyłam na niego. On milczał.
-Dawna znajoma, z resztą nie ważne- powiedział szybko. Na jego twarzy kryło się zdenerwowanie. Wyrwał mi zdjęcie z ręki i schował pośpiesznie do albumu, zmykając go i wkładając do szuflady komody.
-Czemu nie jesteś ze mną szczery? - wycedziłam
-Jestem, po prostu ta dziewczyna już nie jest dla mnie ważna. Teraz liczysz się tylko ty - odpowiedział spokojnie, składają pocałunek na moich ustach. -Nie chcę cię stracić 0 pocałował moją dłoń, a później splótł nasze pace razem.
Miałam dziwne przeczucie że on nie jest ze mną do końca szczery. Że nie chce abym wiedział wszystkiego z tym zdjęciem. Może ta kobieta był dla niego kimś więcej niż tylko "znajomą"? To pytanie nie dawało mi spokoju. Ale nie chciałam na niego naciskać. Jeśli będzie chciał mi powiedzieć, to powie. Nie chce żeby pomysł sobie że chce go kontrolować.
Oparłam głowę na jego ramieniu, moje powieki robiły się coraz cięższe aż w końcu się zamknęły. W pewnym momencie uśmiechnęłam się do siebie. Otworzyłam na chwilkę oczy.
-Aaron?
-Tak kochanie? –odwrócił się w moją stronę
-Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie
-Dlaczego? – usiadł na kraju łóżka, przyglądając mi się
-Bo mam ciebie – zamknęłam oczy, przygryzając wargę.
Poczułam jak okrywa mnie kocem i delikatnie całuje w czoło, odgarniając włosy
z czoła.
Świetny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Boskie boskie ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ale rozalia z aaronem?11!!!!11 NIENO JA MAM NADZIEJĘ ŻE W NIEDŁUGIM CZASIE ROZALIA JEDNAK poczuje coś do Wojtka mam też dziwne przeczucie ze tśą wnuczka okaże sie włąsnie ona no coż z niecierpliwoscia czekam na następny i zapraszam do mnie na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńkiedy mozna spodziewaćsię następnego??
w czwartek.
Usuńwow niesamowity rozdział ! cudownie napisany, bardzo wciągający. fenomelnalny po prostu !
OdpowiedzUsuńprzy okazji zapraszam też do siebie ;)
http://love-you-so-much-ever.blogspot.com/
http://lewy-go-away.blogspot.com/
jestem ciekawa następnego .;)
OdpowiedzUsuńMam przeczucie że tą wnuczką okaże się Rozalia :)
OdpowiedzUsuńMam też nadzieje że Rozalia niedługo poczuje coś do Wojtka a on do niej :D
Rozdział świetny :)
Pozdrawiam :D
Witam.
OdpowiedzUsuńAaron czasem mnie denerwuje, a czasem jest taki słodki i kochany. Mam tylko nadzieję, że nie zrani Rozalii, bo ona już i tak w życiu się nacierpiała i mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej a nie gorzej :).
Trener Wenger mnie po prostu w tym rozdziale rozwalił na łopatki: "Ja ci nie chce przeszkadzać, ale twoja dziewczyna nie wygląda na taką co lubi zapach spoconej świni!" - za mocne xD.
Mam niemiłe przeczucie, że będzie dość interesująca bitwa między Wojtkiem, a Aaronem o serce Rozalii. Żeby tylko to nie wpłynęło na ich relacje, bo przyjaźń jest najważniejsza :).
Oczywiście rozdział mi się spodobał, i cóż... Czekam na następny! :)
Pozdrawiam serdecznie! :)
[pokaz-mi-siebie.blogspot.com]
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny i pozdrawiam :*
Cudowny jest! Czekam na NN ;3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział ! Jaram się <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny ? Mam nadzieje że Wojtek będzie z Rozalią <3
OdpowiedzUsuńchce już czwartek i następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńah te święta :D czuję że wydarzy się coś baaardzo ciekawego :D
buziakkii ;*