mam
nadzieję, że w moim życiu jak w każdym serialu, kiedyś nastąpi happy end i
wszystkie złe postacie szlak trafi.
Dni mijają nieustannie,
jeszcze wczoraj byłam w gimnazjum, a dziś już studiuję. Mój styl życia
tymczasowo wygląda tak: uczelnia, dom, uczelnia, Aaron, dom. Nie mam czasu na
nic. Dobrze że zaliczyłam już pierwsze testy, przynajmniej sobie trochę
odpocznę.
Dziś przylatują
do mnie przyjaciółki. Strasznie się cieszę. Nie widziałam ich ponad trzy
miesiące, bardzo za nimi tęsknie. Maja pojechała po nie na lotnisko, a ja
ogarniam dom. Przynajmniej staram się żeby to jako tako wyglądało.
-Rozi!- usłyszałam krzyk Sabiny
-Dziewczyny – ruszyłam je przytulić
Cały dzień
spędziłyśmy na plotkowaniu. Dowiedziałam się przynajmniej co u chłopaków. Co
jak co, ale fakt że Piotrek nie ma już dziewczyny w ogóle mnie nie zdziwił.
Można się było tego spodziewać. Wieczorkiem dzwonił mój chłopak, z propozycją
jutrzejszej imprezy. Zgodziłam się, w końcu kiedyś musi poznać moje
przyjaciółki.
Tamara
spała ze mną w pokoju, a Pola z Mają. Wolałabym na odwrót, bo znając życie, a
mówiąc jaśniej Tami jutro będę miała burdel a nie sypialnie. Dziewczyny poszły
spać po północy, a ja z Ochodzką siedziałam z pudełkiem lodów w ręku, na środku
łóżka.
-Rozalia?- powiedziała nie pewnie
-Tak?
-Mogę ci coś powiedzieć?
-Jasne- uśmiechnęłam się do niej , pakując kolejną porcję
lodów do buzi
-Bo widzisz, poznałam chłopaka, wszystko było fajnie, nawet
wspólne noce aleje
-Ale? Okazał się gejem? – zaśmiałam się
-On mnie rzucił
-Dlaczego?
-To dosyć skomplikowane –ucichła- jestem z nim w ciąży –
wycedziła, płacząc
- Że w czym jesteś? – krzyknęłam zaskoczona – Czy ty zdajesz
sobie sprawę z konsekwencji?
-Przepraszam, przecież nie planowałam tego
-Nie, to ja przepraszam, nie powinnam tak na ciebie
naskakiwać, to nie twoja wina. – przytuliłam ją do siebie – Co będzie z
dzieckiem?
-Darek chce żebym usunęła
-Chyba sobie żartujesz! – przerwałam jej
-Urodzę to dziecko, bez względu na konsekwencje. Moi rodzice
są na mnie wściekli, zresztą nie tylko oni
-Który to tydzień?
-Trzeci, Rozalka? Jak będzie na świecie bobas, nadal
będziemy się przyjaźnić?
-Co ty za głupie pytania zadajesz? Oczywiście że tak. Nawet
jak będziesz mieć garba jak dzwonnik z Notre Dame i będą ci się trzęsły ręce.
–parsknęłyśmy śmiechem - W końcu będę
ciocią, bo na Dawida nie mam co liczyć – było mi jej szkoda, wreszcie wszystko
zaczynało się jej układać, a tu proszę, niespodzianka.
-Kochasz go? – wyrwało mi się
-Jak tysiąc żelków
-Wow, ty naprawdę go kochasz
‘~’Wojtek‘~’
Obudziłem się przed budzikiem,
Trening o jedenastej, miałem więc trochę czasu dla siebie. Wziąłem prysznic i
spakowałem torbę na trening. Usłyszałem dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć.
Ku mojemu zdziwieniu stała tam Agnes.
-Co ty tutaj robisz?!
-Musimy pogadać – wpakowała mi się do mieszkania
-No więc słucham – powiedziałem zatrzymując się w salonie
-W Londynie nie ma dla mnie fajnego domu. Same speluny, nic
więcej. Chce znów mieszkać z tobą. Oczywiście musimy do siebie wrócić.
–powiedziała z cwanym uśmieszkiem
-Naćpałaś się czegoś? Bo jak myślisz że się na to zgodzę, to
się grubo mylisz.
-Ale dlaczego? Wszystko by było tak jak dawniej. Kochalibyśmy się, chodzili na
imprezy, mieszkałabym tu, a ty nie byłbyś sam – wyszczerzyła się
-Nie ma mowy!
-Dlaczego?
-Bo nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Mam cię w
dupie. Nie obchodzi mnie że nie podobają ci się mieszkania w Londynie. Daj mi
święty spokój, raz na zawsze.
-Ale Wojtuś!
-Żadnego ale, wypierdalaj!
-Pozwól mi
-Wynocha!
-Co? – zapytała się głupio
-Której części ‘wynocha’ nie kapujesz?
Otworzyłem
drzwi i wyrzuciłem ją z mojego mieszkania. Ta to ma tupet przychodzić tutaj po
miesiącu i mówić że wszystko jest okej.
O 10:00
byłem już na treningu. Wenger miał dziś zadziwiająco dobry humor. Ćwiczyliśmy
na siłowni, a Jack cały czas nawijał o swoim dzieciaku!
-Gdybyś ty widział jak on pięknie mówi tata – chwalił się
-Przymknij się już, znam to na pamięć! –wrzeszczał Olivier
-Doprawdy? To jak ma na drugie? – zapytał
-Archie Jack Wilshere!
-Skąd ty to wiesz?
-Magia, czarna magia – powiedział z ironią Giroud
-Chłopaki kto ma ochotę na impreze?- zapytał uśmiechnięty od
ucha do ucha Ramsey
-Rozalia pozwoliła ci iść? Nie jesteś pod jej pantoflem? –
śmiał się Łukasz
-Hahaha, zabawne wiesz? Nie jestem i nie będę
-Uważaj, bo jak jej podpadniesz to nie wiem czy cię w
szpitalu wyratują – powiedziałem
-Co jak co, ale w tym muszę się z tobą Wojtek zgodzić –
mówił Fabiański
-Pożyjemy zobaczymy. Więc przyjmuję że zaszczycicie klub
swoją obecnością?
-Na mnie nie licz, Anka przyjechała i trzeba to jakoś
wykorzystać – uśmiechnął się Łukasz
-My z Alexem będziemy na stówkę – powiedziałem
-Trzymam się za słowo
Trening
dobiegł końca. Wróciłem do domu, wziąłem prysznic i zasiadłem na kanapie
oglądając TV. Byłem zmęczony więc poszedłem się zdrzemnąć.
Przebudziłem
się godzinę przed rozpoczęciem dyskoteki. Wziąłem prysznic, przebrałem się i
pojechałem do klubu.
Przed
budynkiem byłem dwadzieścia minut później.
W środku panował pół mrok. Dostrzegłem że przy stoliku siedzą chłopaki.
-Siema panowie – przywitałem się
-O, cześć stary, nie widziałeś gdzieś Rozalii? – zapytał
Aaron
-Nie, a co?
-Wyluzuj stary, baby zawsze się spóźniają – wycedził Alex
-O wilku mowa- wydusił Jack
-Hej kochanie – przywitała się Raniewska ze swoim chłopakiem
– To jest Tamara, Sabina i Majka. A to Jack, Alex, Aaron i – popatrzyła w moją
stronę – Wojtek
Zapanowała
niezręczna cisza. Wszyscy siedzieli przy stoliku na baczność, jedynie Rozalia i
Aaron wydawali się być wyluzowani. Zamówiliśmy po drinku a rozmowa sama się
rozkręciła. Atmosfera też nie była taka napięta
-Tamara- krzyknęła Rozalia, robiąc duże oczy, tak jakby
chciała coś przekazać. Coś oczywistego. Jednak blondynka nic sobie nie robiła i
Raniewska napisała jej wiadomość sms.
-Ała! Kto mnie kopnął? – powiedziałem głośno
-Oj wybacz, niechcący –wycedziła Rosalie- to było
przeznaczone dla kogoś innego – popatrzyła na przyjaciółkę.
-To która ze mną zatańczy?- zapytał ciemnoskóry, a
dziewczyny patrzyły na niego jak na pomylonego - Co? Chciałem sobie potańczyć
-Broni ci ktoś? Parkiet wolny – powiedziała Majka popijając
drinka
-Dobra tyłki z kanapy, idziemy tańcować – odpowiedział Jack,
ciągnąc Sabine do tańca
-Zatańczysz ze mną? – Aaron popatrzył na Raniewską, która
pokiwała twierdząco głową.
Wszyscy korzystali z okazji do
od stresowania się, oczywiście w granicach przyzwoitości. Ramsey kleił się cały czas do Rozalii. Śmiali się w najlepsze, tulili i mówiły czułe słówka. Aaron Wydawał się być szczęśliwy, dawno go takiego nie widziałem. Jack
próbował nauczyć Polę zasad obowiązujących w golfie, jednak nie wychodziło mu to najlepiej. Alex tańczył z Majką, która cały czas się z nim przekomarzała. A ja ?
No właśnie, towarzyszyła mi z początku Tamara, niestety później straciłem ją z
pola widzenia. I teraz tańczyłem z jakąś laska, ale gdy Alex zaczął robić
odbijanki, trafiłem na dziewczynę Aarona. Jakoś mi się to nie podobało. Każde
nasze spotkanie kończyło się kłótnią, a ja nie miałem najmniejszej ochoty się
znów z nią sprzeczać.
-Nie chce sobie psuć tego wieczoru, więc zakopmy dziś ten
topór wojenny. Okej? – powiedziała spokojnie
-Spoko
Tańczyliśmy całe trzy piosenki do bardzo szybkiej muzyki.
Byliśmy na środku sali. Muzyka zwolniła. W pobliżu nie było nikogo z naszych
znajomych. Czułem jej ciepły oddech na mojej klatce piersiowej. Parkiet oświetlała
tylko jedna lampa, która miła ledwie widoczna. Założyła ręce na moją szyję,
ledwie dosięgała. Położyłem ręce na jej biodrach. Speszyła się trochę i nie
patrzyła mi już w oczy. Przybliżyłem do
siebie jeszcze bardziej. Nie opierała się.
-Ładnie dziś wyglądasz- powiedziałem jej do ucha
-Dziękuje – uśmiechnęła się nieśmiało
-Ale wiesz, że Aaron za chwile da mi w gębe przez ciebie-
powiedziałem
-Przeze mnie? – zapytała zdziwiona
-Stwierdzi że cie podrywam – zaśmiałem się
-Niech tylko spróbuję. A tak swoją drogą, to ja myślałam że
ty masz dwie lewe nogi, a ty proszę.
-Pozory mylą – uśmiechnąłem się
Muzyka
ucichła. Wróciliśmy do stolika. Alex zalał się w trzy dupy. Jestem ciekawy w
jakim stanie będzie jutro na treningu. Każdy z nas wypił po jednym drinku.
Rozalia położyła nogi na kolanach Aarona, kładąc głowę na jego ramieniu.
Oczywiście Jack nie oparł się pokusie zrobienia im zdjęcia mówiąc „będą miały
co wnuki podziwiać”. Moją uwagę przykuła Kamińska która dała jasno do
zrozumienia Chamberlein’owi że nie ma ochoty na jego podryw.
-Fajna z ciebie suczka – wypalił nawalony Alex, ciągnąc
dalej swój niezbyt udany dialog z Majką
-A ty co? Doberman że suki szukasz? – warknęła blondynka
-No a jak? W dodatku rasowy – uśmiechną się szarmancko, ale
bardziej to przypominało grymas nic cokolwiek innego
- Nie dla psa kiełbasa – zakpiła z niego
-Co? – zapytał zdziwiony
-Stary – położyłem rękę na jego ramieniu – Ona dała ci kosza
– spojrzałem na dziewczynę
-Ja się zbieram, nie chce mi się już tu siedzieć –
powiedziała Tamara
-To my również, odwiozę dziewczyny bo nie piłem. Wy
zamówicie taksówkę – mówił Aaron, biorąc Rozalie za rękę i ruszając w stronę wyjścia.
Chłopak
odwiózł przyjaciółki. Ja zamówiłem dla siebie i chłopaków taxi. Ten dzień taki
zwyczajny, ale cos się zmieniło. Rozalia jak chce to potrafi zaskoczyć
pozytywnie. Może byłem w stosunku do niej za ostry? Sam już nie wiem. Mam
nadzieje że ani ona ani Aaron nie będą przez siebie cierpieć.
‘~’Rozalia’~’
Tamara jest
jak dziecko. Czy ona nie rozumie że jest w ciąży? Że alkohol szkodzi dziecku?!
Po prostu nie mam do niej siły. Oby Pola i chłopaki pilnowali jej w stolicy.
Nie może teraz myśleć tylko o sobie. Za kilka miesięcy zostanie matką,
musi zacząc zmieniać stopniowo swoje
życie. Musi wziąć odpowiedzialność za siebie i tego malucha
Dziś
wybieramy się na kręgle. Dziewczyny jutro o 8:00 mają samolot powrotny. Trochę
szkoda że już wyjeżdżają. Ale za niedługo znów się zobaczymy. Święta już
niebawem, a co za tym idzie powrót do Polski, spotkanie z rodziną i rozmowa z
mamą. Mam dziwne uczucie że coś się wydarzy, coś złego.
Wstałam
jako pierwsza. Postanowiłam zrobić reszcie naleśniki na sniadanie. Zabrałam się
do pracy. W między czasie przyszła Tami oraz Pola i pomogły mi
-Tamara idź po Maję, bo później będzie się czepiać że jej
nie zostawiłyśmy- wycedziła Sabina z naleśnikiem w buzi
-Chyba sobie jaja ze mnie robicie. Ona nigdy nie wstaje tak
wcześnie, a szczególnie po imprezie. Wole nie ryzykować utratą życia, albo
jakiejś kończyny. Obudzi się jak widmo śmierci głodowej zapuka do jej drzwi –
zaśmiała się
-Może masz rację. Dajmy się dziewczynie wyspać. Potem
najwyżej sobie zrobi kanapki, albo znów będzie próbowała podgrzać mleko –
odpowiedziałam
Zjadłyśmy
śniadanie i oglądałyśmy powtórki seriali. Maja wstała koło południa. Oczywiście
była zła że nikt nie zostawił jej śniadania. Koło 18:00 wybrałyśmy się na
kręgle i bilard. Akurat w budynku nie było tłoku, jaki zawsze panuje w takich
miejscach.
-Wiesz co ci powiem Rozalia? – zaczęła Maja
-Nie, przecież nie jestem jasnowidzem – odparłam
-Ten twój Wojtek, nie jest taki jak na początku
-Ej! On nie jest mój, ja mam Aarona.
-No ale przyznaj że jest fajny – upierała się. Nie przyznam
się bo to jest nie prawda. No może nie
jest aż takim gburem jak na początku, ale fajny to on nie jest.
-Nie mam mowy! On był dla mnie miły tylko ze względu na was
i Ramseya – powiedziałam stanowczo
-Słodki jest- wycedziła Pola, co wywołało u mnie napad
śmiechu
-Słodkie są szczeniaki, a ten jest, Em sama nie wiem jaki –
dokończyłam
-Uuu, ktoś się tu komuś podoba- wypaliła Tamara
-Hahaha co? Chyba sobie żartujesz. Nigdy, ale to nigdy się w
nim nie zakocham! Za żadne skarby.
-No ale w Aaronie się zakochałas
-Aaron to co innego. On jest opiekuńczy, troskliwy, słodki,
potrafi mnie zaskoczyć zupełnie jak
-Damian. Zupełnie jak Damian. To chciałaś powiedzieć? –
przerwała mi Sabina
-Tak, to właśnie chciałam powiedzieć- spuściłam głowę w dół
-Ramsey cię kocha. Jesteście piękną parą, pora zostawić
przeszłość za sobą i ruszyć na przód – mówiła Maja
Ona miała
rację. Co się stanie to się nie odstanie. Aaron jest teraźniejszością i
przyszłością. Damian tylko wspomnieniem. Nie wiem czy dobrym czy też złym.
Jakaś część mnie chciała znów cofnąć się w czasie i wrócić do tamtych chwil,
natomiast druga chce żeby iść przed siebie.
Rano
dziewczyny wyleciały do Polski. W mieszkaniu znów panowała grobowa cisza. Majek
uczył się w swoim pokoju, a ja pakowałam
książki na zajęcia. Pożegnałam się z przyjaciółką, i ruszyłam na uczelnię.
Jak zwykle
panował tam tłok. Mnóstwo ludzi, na różnych kierunkach. Chciałabym już być po
obronie pracy, i skończonych studiach.
‘~’Wojtek’~’
Tak jak myślałem, Alex nie był w stanie normalnie
funkcjonować. Ledwo kojarzył najprostsze fakty. Jack też był jakiś dziwny.
-Wilshere, co jest?- zapytałem
-Lauren urządziła mi wczoraj awanturę
-O co?
-O wczorajszą impreze. Bo widzisz kobieta jest jak
policjant, nawet jeżeli ma wszystkie dowody, nie odpuści sobie przesłuchania –
odpowiedział smutno
-Mówiłeś jej że byłeś z nami? Tak?- pokiwał twierdząco
głową.- Ona ma swoje fochy, ale cię kocha.
-No ja ją też, ale mam dosyć tych ciągłych przesłuchań.
Obraża się o byle co. Nawet jeśli jakaś fanka zrobi sobie ze mną zdjęcie.
-Kobiecie nie dogodzisz. Albo jest źle, albo jeszcze gorzej,
mimo że się starasz.
-Co was tak na zwierzenia wzięło?- przerwał nam Theo
-Ciesz się że nie masz problemów z Mel – odpowiedział Jack,
idący w kierunku szatni
Po treningu
byłem umówiony z Sandrą. Nie byliśmy już parą, ale nasze kontakty były dobre.
Jakoś nie wyobrażam sobie nie utrzymywać z nią kontaktu. Gdy doszedłem do
kawiarni, ona już na mnie czekała.
-Cześć Wojtek
-Hej – przywitałem się
-Coś się nowego wydarzyło przez te ostatnie dwa tygodnie?
–zapytała
-Impreza, kac, mecze, treningi. Norma
-Jaki ty dzisiaj jesteś rozmowny –odpowiedziała z ironią
-Oj no wybacz, ale znasz mnie – powiedziałem z ironią
-No właśnie, znam. Więc co się dzieje?
-Agnes przyszła do mnie z propozycją wrócenia do siebie.
Oczywiście nie zgodziłem się. Ale coś mi się wydaje że to nie koniec.
-Daj spokój, nie jest chyba aż tak głupia. Chyba nie posunie
się do tego, żeby wszelką cenę zdobyć twoją kasę – obdarzyłem ją mrożącym krew w
żyłach spojrzeniem, a ona momentalnie spoważniała – okej, nie było tego
ostatniego zdania.
Może wydać
się to głupie, że przyjaźnię się ze swoją ex. Ale ona zawsze umiała podnieść
mnie na duchu. Mimo że już z nią nie jestem łączy nas silna więź, a może... nie to niemożliwe żebym nadal ją kochał...
+++
Jestem totalnie załamana po meczu Borussia-Bayern. Wierzyłam w Bvb i zawsze wierzyć w nich będe <3 Następnym razem wygrają.
Następny rozdział pojawi się w czwartek ewentualnie w piątek. Osoby które chcą być powiadomione o następnych, proszone są o zostawienie pod tym rozdziałem lub w INFORMOWANI komentarz, ponieważ już sie troszke pogubiłam kogo mam powiadamiać.
Taniec Rozalii o Wojtka awwww to było słodkie ;3 ah i te ich imprezy też bym tak chciała xd ogólnie rozdział jak najbardziej pozytywny czekam z niecierpliwością na czwartek. Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńŚwietne ;P
OdpowiedzUsuńO wczorajszą impreze. Bo widzisz kobieta jest jak policjant, nawet jeżeli ma wszystkie dowody, nie odpuści sobie przesłuchania
OdpowiedzUsuńurocze xd
Czekam z niecierpliwością ^^
Kobieta jak policjant hehe. a ten taniec poprostu boski mam nadzieję, ze oni cos do siebie poczuja ale sandra i wojtek chyba znów nie będą trazem? wszystkiego dowiemy sie w czwoartek :*
OdpowiedzUsuńOooo jakie to słodkie :-* Wojtek i Roalia oczywiście ;-) bardzo mi się podoba rozdział. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na 14
OdpowiedzUsuńŚwietny ! nie mogę się doczekać następnego !
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie : http://nigdyniemyslzemaszzlezycie.blogspot.com/ komentarze mile widziane :D
Super ! Zapraszam również do mnie http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/ ;)
OdpowiedzUsuńHej, nominowałam cie do liebster awards więcej informacji i pytania znajdziesz na: http://i-am-out-of-touch-i-am-out-of-love.blogspot.com/p/nominacje.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Witam!
OdpowiedzUsuńByła dziewczyna Wojtka normalnie rozbawiła mnie do łez. Serio - ta dziewczyna jest albo głupia, albo bardzo zdesperowana, bo nie ma gdzie mieszkać. Jestem raczej za jednym i drugim xD.
Ciąża Tamary zbiła mnie z nóg. Dziewczyna jest bardzo nieodpowiedzialna i uważam, że ciąża jest między innymi z jej winy. No kurczę! Trzeba być bardzie odpowiedzialnym. Nie ma już trzynastu lat i trzeba ponosić konsekwencje swoich wybryków - nie ważne jakie by były.
Alex zdecydowanie powinien przystopować z alkoholem.
I cieszy mnie bardzo fakt, że relacje na linii: Rozalia - Wojtek - Rozalia - Wojtek uległy polepszeniu. Ta ich "wojna" byłą strasznie dziecinna z jednej strony, jak i z drugiej. Każdy z nich zachowywał się infantylnie, czego skutkami były jakże zaciekłe "kłótnie".
Mam ogromną nadzieję, że Aaron nie skrzywdzi Rozalki. Mimo wszystko Rozalia jest bardzo bardzo bardzo uczuciową dziewczyną i szkoda by była, gdyby kolejny raz jej serce cierpiało.
Mam nadzieję, że teraz będzie już z górki, ale coś tak czuję, że nie szybko w życiu bohaterów będzie jak z bajki.
Pozdrawia serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do siebie: http://pokaz-mi-siebie.blogspot.com/
mam dla ciebie informaqcję mam nadzieję, że sie ucieszysz gdyż nominowałam cie do Liebster Award pytania i informacje znajdziesz na http://nienawidzackochamcie.blogspot.com/p/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńproszę cie o jedno jeśli odpowiesz poinformuj mnie będe wdzięczna :**
Zostałaś nominowana do Liebster Arwards. Pytania u mnie na blogu
OdpowiedzUsuń