Przytul
mnie i obetrzyj mi łzy jak będę płakać a za to ja
codziennie będę ci dziękować moja obecnością i czułym dotykiem.
Nagły plusk wody, śmiech i przerażający krzyk. Zdenerwowany głos Łukasza, który
wrzeszczał "Ona boi się wody". Nie wiedziałem co się dzieje, chciałem
podbiec do basenu, ale tłum stojący wokół niego był za duży. Przepchałem się,
zauważyłem że w wodzie ktoś jest, opada na dół. Spostrzegłem się że to Rozalia.
Fabiański i Aaron byli za bardzo wstawieni, by mogli ją wyciągnąć. Podjąłem
decyzję w ułamku sekundy, wskoczyłem do basenu i objąłem ją w tali, odbijając
się o dno.
Włosy przykrywały jej bladą, delikatną twarz. Miała sine usta, a jej klatka
piersiowa się nie unosiła. Nie musiałem się długo zastanawiać, natychmiast
przystąpiłem do reanimacji serca. 30 ucisków, i 2 wdechy prosto w usta.
Powtarzałem tą czynność kilkakrotnie, nadal nic.
Panowała istna cisza, nikt nie wydobywał z siebie żadnego dźwięku, Łukasz
trzymał Rozalię za rękę, mówiąc "Trzymaj się, musisz zacząć oddychać. Zrób
to dla mnie... Proszę". Ramsey stałnad nami, wpatrując się w nieprzytomną
dziewczynę. Była zapewne przerażony, bardziej niz ja, czy Fabiański.
Poważne miny ludzi, utwierdzały mnie coraz bardziej w przekonaniu, że już nie
otworzy oczu. Zaprzestałem robić sztuczne oddychanie. Czułem się źle, tak
inaczej. Odszedłem parę kroków od nich, gdy nagle drgnęła. Poruszyła się,
zaczęła wypluwać wodę i kaszleć. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, sam nie
wiem czemu. Przecież nie była dla mnie ważna. Chciałem do niej
podejść, ale Ramsey mnie wyprzedził. Podbiegł do niej, przyciągając do
siebie i obejmując ramieniem. Dziewczyna odwzajemnił uścisk.
Zabolał mnie ten widok, ogarnęła mnie wściekłość. Czemu stałem się zły, widząc
jak Rozalia wtula się w Aarona? Nic mnie z nią nie łączy. Po jej policzkach
spływały łzy, aż serce mi się krajało. Miałem taką straszną ochotę walnąć
Ramseya i objąć dziewczynę. Jack
wyprosił wszystkich gości, zostawiając mnie, Mel z Theo, Łukasza i
siebie.
-Wojtek, zanieś ją do pokoju Ramseya, ja muszę porozmawiać z chłopakami-
powiedział Fabiański, ja pokiwałem tylko twierdząco głową.
Wziąłem ją na ręce, i zaniosłem na górę. Drżała z zimna, mokre kosmyki włosów
przyklejały się jej do białych jak śnieg policzków. Chyba nie wiedziała co się
dzieje, i kim jestem. Na pewno nie, inaczej już bym miał siniaki. Okryłem ją
kocem, i usiadłem na przeciwko niej na fotelu. Nie mogłem spuścić z niej oczu,
jakaś dziwna siła kazała mi na nią spoglądać. Była taka bezbronna...
'~'Rozalia'~'
Otworzyłam oczy, ujrzałam Aarona. Zapewne to on mnie wyciągnął z wody. Tak strasznie się bałam, moje serce biło jak
szalone. Nie potrafiłam opanować łez, które spływały po moich policzkach, mocno
przytulałam chłopaka. Nagle ktoś mnie podniósł, kierował się ku górze. W
jego ramionach uspokoiłam swoje serce. Strasznie bolała mnie głowa, trzęsły mi
się ręce, a z oczy nadal spływały malutkie kropelki wody.
Siedziałam dłuższą chwilę na łóżku, otulona kocem. W pewnym momencie spostrzegłam
się że na wprost mnie siedzi Wojciech, wpatrujący się we mnie. Pewnie to on
mnie tu przyniósł.
-Dziękuje - powiedziałam cicho
-Za co? - zapytał, ale zignorowałam to pytanie. W tamtej chwili nie umiałam
na nie odpowiedzieć. Po prostu chciałam żeby wiedział, że jestem mu
wdzięczna.
-Dlaczego to robisz? -Zapytałam, wpatrując się w niego.
-To znaczy? - lekko zmarszczył brwi
-Pomagasz mi. Przecież zwyzywałam cię, upokorzyłam na oczach tej laski i
-Jesteś przyjaciółką mojego kumpla - przerwał mi - czasem trzeba schować
swoją dumę do kieszeni i nie drzeć kotów- zatkało mnie, nie wiedziałam co mu powiedzieć.
-Masz przy sobie telefon? - zapytałam
-No mam
-Mogę na chwilkę?- chłopak kiwnął lekko glową, na znak że się zgadza.
Wykręciłam numer Dawida. Potrzebowałam usłyszeć jego głos. Byłam roztrzęsiona.
Nadal nie dochodziło do mnie że mogłam się utopić, kolejny raz. Cieszyłam się
że Aaron mnie uratował, bo przecież jakby nie on, to miałby trupa w basenie. Od
kąt Wojciech mnie tu przyniósł nie widziałam nikogo prócz Melianie, która
dała mi suche ubrania. Kilka sygnałów, i w słuchawce odezwał się zaspany głos :
-Halo?
-Dawid? - powiedziałam, starałam się aby mój głos brzmiał naturalnie, ale
nie udało mi się to
-Razalia? Co się stało? Czemu płaczesz? - zapytał szybko
-Nie daję już rady - wydukałam, plącząc cały czas - Chcę żebyś był tu przy
mnie, boje się.
-Ale co się stał?- dopytywał się, ja ryczałam jeszcze bardziej, nie mogłam
powstrzymać napływających łez
-Ktoś wrzucił mnie do basenu, to sie stało. Boję się że to wszystko będzie
się powtarzać. Rozumiesz? Nie chce znów się bać. Nie chce...
Opowiedziałam mu dokładnie
co się stało i że nie mogę powstrzymać
emocji. Nie rozmawialiśmy długo, zważywszy na to że było po 2 w nocy. A mój
braciszek jutro musiał wcześnie wstać i leczyć psycholi.
-Słuchaj mnie mała, postaram się przyjechać do ciebie jak najszybciej.
Zapytam szefa czy da mi wolne i od razu wsiadam w samolot. Pomogę ci, teraz się
uspokój i spróbuj zasnąć - powiedział powoli, był zdenerwowany
-Dzięki, kocham cię braciszku - powiedziałam, i rozłączyłam się. Oddałam
Szczęsnemu telefon, i położyłam głowę na poduszce.
'~'~'~'~'
Po wczorajszym mam podkowy pod oczami i
rozczochrane włosy. Dziś przylatuje Maja, przynajmniej nie będę sama. Jest
7:00, dosyć wcześnie, ale nie mogłam spać dalej. Ubrałam się i wyszłam na dwór
pobiegać. Założyłam słuchawki na uszy, włączyłam muzykę i pobiegłam przed
siebie. Było chłodno, ale nie przeszkadzało mi to, przynajmniej słońce nie
jarzyło w oczy.
Chciałabym być znów dzieckiem, tym co się
niczym nie martwi. Zbiera kwiatki i myśli, że miłość jej życia przyjedzie na
białym rumaku.
Wróciłam
do domu, wzięłam prysznic i przebrałam się. Uczesałam jeszcze włosy, i byłam
gotowa do wyjscia. Pojechałam na lotnisko po Maję swoim samochodem.
Denerwowałam się, wiedziałam że przed nią nic się nie ukryje. Za wszelką cenę
dowie się o wczorajszym zajściu.
Nie
musiałam długo na nią czekać, było ją słychać i widać z drugiego końca
lotniska. Szła w moją stronę z wielkimi bagażami.
-Cześć – przywitałam się
-No heeej- odpowiedziała – pomogłabyś mi z tymi
torbami, a nie…
-Ej, ja też się męczyłam ze swoimi walizkami – wzięłam
pakunek na ramię i udałam się w kierunku samochodu.
-Ja widzę że ty zamiast oleju w głowie to masz benzyne - wycedziła
-Dlaczego?
-A dlaczego nie? - uniosła jedną brew do góry
-Ja widzę że ty zamiast oleju w głowie to masz benzyne - wycedziła
-Dlaczego?
-A dlaczego nie? - uniosła jedną brew do góry
Droga
do mieszkania minęłam dosyć szybko. Kamińska cały czas nawijała o tym co
będziemy razem robić oraz że nareszcie nikt nie będzie porównywał ją do brata.
‘~’~’~’
Po
rozpakowaniu się zamówiłyśmy pizzę, gdyż nie miałyśmy ochoty bawić się w
kucharki. Tak jak się spodziewałam, Majka że coś jest nie tak, i wypytała się
mnie o wszystko. W trakcie mojego monologu skoczyło jej ciśnienie, na wieść że
pan Szczesny zamieszkuje tutejsze ulice Londynu.
‘~’~’~’
Następnego ranka poszłyśmy na zakupy, oraz
obczajałyśmy miasto. Zaliczyłyśmy przy
tym kilka wpadek, a mianowicie to że mojej kochanej przyjaciółce spodobał się
chłopak w sklepie z sukienkami. Ale nie taki byle jaki. Dziewczyna przymierzyła
prawie wszystkie. Na koniec okazało się że mężczyzna jest gejem, stąd tak świetnie
znał się na modzie. Majce to najwyraźniej nie przeszkadzało, bo cały czas o nim gadała.
-Rozi, mogę cię
o coś zapytać? – powiedziała Maja
-Pewnie – uśmiechnęłam się
-Dlaczego nie chcesz powiedzieć co się wtedy stało?
-Majka, posłuchaj – stanęłam, i popatrzyłam się na nią.
Na mojej twarzy nie było już banana – Dla mnie to jest za wcześnie, minęło ponad półtora roku, ale to jest nadal dla mnie horror. Daj mi czas.
-Wiesz że nie naciskam, ale musisz zrozumieć, że jeśli
nie otworzysz się i nie powiesz co się wtedy stało, nie zapomnisz o tym, znów
będziesz przechodzić wszystko od nowa – mówiła spokojnie
-Majek! Jeśli będę chciała to powiem o tym całemu
światu! – krzyknęłam- Nie naciskajcie! Myślisz że dla mnie to jest łatwe?! Nie
wyobrażacie sobie co wtedy przeżywałam!
-Rozalia ja nie chciałam…
-Nie przerywaj mi! Te wszystkie pytania, dochodzenie
co i jak, to był koszmar. A najgorsze było to że mam ten obraz cały czas przed
oczami. Nie masz pojęcia, jak to jest zamykać oczy i przeżywać to od nowa. Za
każdym razem kiedy kładę się spać przypomina mi się że Damiana nie ma! Nie pytaj mnie o to więcej. To jest
zamknięty rozdział, ten koszmar się skończył i mam nadzieje że się już nigdy
nie pojawi – powiedziałam. Widziałam że czuła się troszkę urażona, tym co usłyszła. Ale nie chciałam żeby ktokolwiek o tym wiedział. Uśmiechnęła się do mnie, znałam ten wyraz twarzy. Robiła tak zawsze gdy nie wiedziała co powiedzieć. Wzięłam swoje zakupy i ruszyłam w stronę samochodu.
Przyjaciółka nie odezwała się do mnie już.
‘~’~’~’
Siedziałyśmy,
a raczej wylegiwałyśmy się na kanapie z puszką coli w ręku. Oglądałyśmy X
Factora krytykując przy tym wszystkich uczestników programu. Gdy rozległ się dzwonek do drzwi Kamińska
poszła sprawdzić kogo przywiało w nasze skromne progi…
-Tata?- stałam na środku holu jak kołek w płocie.
Totalnie mnie zaskoczyło że w progu stoi były mąż mojej matki.
-To ja was zostawie samych, jakby coś się działo, to
jestem u siebie – powiedziała Majka i udała się w kierunku swojego pokoju.
-Kochanie, wiem że pewnie nie chcesz mnie tu widzieć,
ale kiedy twój brat do mnie zadzwonił i powiedział że - zamilkł na chwilę, ale
po kilku sekundach kontynuował dalej- że… ktoś chciał się utopić
-Nikt mnie nie chciał topić – powiedziałam spokojnie
-Ale wrzucili cie do wody? Tak?
-No tak, jednakże
-Dawid nie dał rady wziąć wolnego – przerwał mi – nie
mam pojęcia czy cieszysz się z mojego przyjazdu i czy chcesz abym te pare dni
spędził z tobą. Wiedz że mimo twoich jakichkolwiek decyzji kocham cię, i nigdy
nie przestanę córeczko.
Nie
wiedziałam co mu odpowiedzieć. Zaskoczył mnie. Nie spodziewałam się że mnie
odwiedzi, że powie mi coś takiego. Potrzebowałam w tamtej chwili kogoś
bliskiego. Tata był idealną osobą. Może
nie potrafiłam mu do końca zaufać, ale chciałam odbudować naszą więź na
nowo. Przecież nie mogę przez całe życie drzeć kotów z rodzicami.
-Tato, kocham cię! – krzyknęłam i rzuciłam mu się na
szyję. Do oczu napływały mi łzy.
-Nie płacz skarbie- wziął moją twarz w swoje dłonie,
popatrzył na mnie swoim kochającym spojrzeniem, a ja wtuliłam się w niego. Nie
chciałam aby ta chwila przeminęła. Ojciec był zmęczony podróżą, mnie również zmorzył sen, wiec nie siedziałam
do późna.
‘~’~’~’
Las, ciemno, cicho. Widać księżyc, który stopniowo
chowa się za ciemnymi chmurami. Robi się całkowity mrok. Słychać szelest, ktoś
się zbliża. Nie widać go, ale słychać jego kroki, łamiące się pod jego stopami
suche patyki. Uciekam. Zjawa mknie przez ciemną, pustą otchłań. Słyszę
przerażający krzyk dziecka. Duch jest coraz bliżej mnie, tuż za mną. Biegnę
przed siebie, ale gubię się w pustym lesie z miliardem identycznych drzew.
Przewracam się, upadam, a moja noga tkwi w brudnej kałuży. Wciąga mnie, krzyczę,
ale nikt nie jest w stanie mnie usłyszeć, jestem sama. Przede mną staje
człowiek. Mężczyzna, ubrany na ciemno, z kapturem na głowie, który przysłania
jego twarz. Widać tylko przerażające oczy. Próbuję mnie topić. Woda częściowo
mnie pochłania, moje płuca stopniowo zalewa ciecz. Postać przytrzymuję mnie
przez cały czas pod wodą. Odpływam, nie mam sił by nadal z nim walczyć… Poddaję
się. Otwieram ostatni raz oczy, widzę światło. Maluteńką iskierkę, jest ich
coraz więcej. Nagle krzyk i…
Obudziłam
się cała spocona. Z wielkim krzykiem, łzami w oczach. Ktoś mną potrząsał, ale w
tamtym momencie nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
-Rozalia, obudź się! – krzyczał głos – To tylko sen,
zły sen. Otwórz oczy, jesteś bezpieczna. Uspokój się
Ojciec tulił
mnie jak małe dziecko, a mnie zalała kolejna fala łez. Maja coś do mnie mówiła, ale ja słyszałam
tylko nie wyraźne dźwięki. W pewnym monecie odzyskałam pełną świadomość.
Kosmyki włosów przyklejały mi się do mojej spoconej twarzy. Drżały mi ręce, a
serce waliło jak szalone. Wtuliłam się w tatę, z całych sił chciałam wymazać
ten moment z pamięci.
Wtedy
już wiedziałam, wiedziałam że przeszłość powraca. Że zbliża się wielkimi krokami...
+++
Rozdział najkrótszy jak do tej pory, ale mam nadzieje że wam się spodoba, gdyż z wielkim trudem udało mi się go napisać ;-( Następny powinnam dodać w czwartek :D
‘~’~’~’
-Dzień dobry
-Dzień dobry córeczko, wszystko w porządku? Nie śniło ci się już nic?
-Nie, na szczęście nie - powiedziałam -Tato?
-Tak? -uśmiechnął się do mnie
-Dzwoniłeś do mamy?
-Wczoraj, ale nie odebrała. Raczej nie będzie chciała ze mną rozmawiać.
-Jak zwykle - powiedziałam do siebie - kiedy wracasz?
-Dziś, za dwie godziny mam samolot.
-Co? Myślałam że zostaniesz dłużej
-Chciałbym, ale praca wzywa. Jestem dowódcą sił powietrznych, gdyby nie to że jestem odpowiedzialny za całą jednostkę, został bym tu - przytulił mnie, a ja sie rozpłakałam. Brakowało mi go, tak strasznie chciałam żeby był teraz tu zemną, razem z mama.
-Wolałabym żebyś pracował w spożywczaku, nie nosił munduru i nie miał aż tylu obowiązków.
-Oj kochanie, wtedy życie było by o wiele prostsze. Gdybym pracował w sklepie, nie był bym szczęśliwy za bardzo
-Tak, tak ty kochasz wojsko, samoloty i tą całą resztę
-Po kim ty jesteś taka pyskata?
-Uwierz mi, sama się czasem nad tym zastanawiam
-Tato - powiedziałam gdy zabierał swój bagaż - wiem że zachowywałam się jak rozwydrzony bachor, ale chce żebyś wiedział że to ty będziesz moim ojcem, bez względu na to czy łączy nas ta sama krew
-Rozalia, nie spodziewałem się usłyszeć czegoś takiego od ciebie. Gdzie się podziała ta pyskata zołza? - wycedził
-Ma wrócić?
-Nie, zdecydowanie nie!
I ojciec wrócił do Hiszpanii. Zostałam znów sama. Fajnie by było gdyby przynajmniej mama do mnie oddzwoniła, chciałabym usłyszeć jej głos, nawet jeśli nie cieszyła by się z tego że ja dzwonie. No cóż, może w końcu moje życie się ułoży.
Rozdział najkrótszy jak do tej pory, ale mam nadzieje że wam się spodoba, gdyż z wielkim trudem udało mi się go napisać ;-( Następny powinnam dodać w czwartek :D
Rozdział którszy ,ale i tak się cieszę ,ze jest mam nadzieje ,ze rozalia w krótce się dowie kto ja ujratował ,cieszę sie ,że pogodziła sie z ojcem juz nie mogę doczekać się nastepnego :*
OdpowiedzUsuńCudowny <3 Kocham tego bloga *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Czemu taki krótki? Mimo to bardzo fajny. Między Wojtkiem a Rozalią zaczyna rodzić się pewna więź i to mi się podoba. Czekam na next
OdpowiedzUsuń+zapraszam do mnie
Ach cudowny jak zawsze , brak określeń na to jakie to jest zajebiste ;D
OdpowiedzUsuńu mnie nowy http://two-love-one-life.blogspot.com/
Świetny! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Rozalia będzie z Wojtkiem...
Proooooszę! :D
Oj się dzieje:) Naprawdę fajne opowiadanko, będę tu wpadać. O nowych rozdziałach informuj mnie na którymś z moich blogów. A przy okazji zapraszam do mnie:) Pozdrawiam i życzę weny;)
OdpowiedzUsuńKrótki ale treściwy.Przepraszam,że tak długo nie wchodziłam.Nie mogę doczekać się czwartku.<3
OdpowiedzUsuńJest genialny! Cudownie piszesz i już nie mogę się doczekać następnego :) Wojtek *.*
OdpowiedzUsuńhttp://my-hard-love.blogspot.com/ Informuj o nowych, jeśli masz czas :3
ok. ;)
Usuńcudowny nadrobilam straty i ten blog jest poprost genialny pozdrawiam i zapraszam do mnie :))
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńNadrobiłam zaległości w rozdziałach, nareszcie :). W końcu skończyły mi się matury i mam już więcej czasu :)
Zacznę więc od tego: że kto do cholery wrzucił Rozalię do basenu?! No po prostu kuźwa medal dla niego! Rozumiem - zabawa, ale są pewne granice! Nie każdy potrafi pływać! No cóż... padło na Rozalię. Szczęsny zachował się naprawdę w porządku.
Nie wiem dlaczego, ale Aaron działa mi na nerwy. Uwielbiam tego piłkarza (cóż jakbym go nie lubiła to nie pisałabym na jego temat opowiadania) jednak w Twoim opowiadaniu mnie irytuje.
Cieszę się, że Rozalia zmądrzała i pogodziła się z ojcem. Wielkie brawa dla naszej bohaterki :).
Rozdziały bardzo mi się podobały i czekam na więcej. Informuj mnie na bieżąco - byłabym bardzo wdzięczna :).
A jeżeli jesteś jeszcze zainteresowana moim opowiadanie, to zapraszam na nowy rozdział: http://pokaz-mi-siebie.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie!