Uważasz, że jest słaba, bo po
jej policzkach spływają łzy. Lecz ta sama dziewczyna budzi się każdego ranka
chociaż wie, że będzie to kolejny pusty dzień. Uśmiecha się, chociaż jej serce
rozdziera się z bólu. Żyje, chociaż każdego wieczora pragnie śmierci. Nie
wiedziałeś o tym? No właśnie, jest silniejsza niż myślisz.
Rano Wojtek
miał już tylko lekki stan podgorączkowy. Rozalia po wyznaniu bramkarza nie
przespała nocy. Siedziała skulona na fotelu pod oknem, dopiero wczesnym rankiem
udała się do łazienki. Stanęła naprzeciwko lustra, a w nim ujrzała dziewczynę z
rozmazanym tuszem i popuchniętą twarzą od ilości wylanych łez. Nałożyła szybki
makijaż, aby nikt nie zauważył w jakim jest stanie psychicznym. Wyszła z
łazienki udając się do kuchni. Zrobiła gorącą herbatę, którą szybko wypiła, a
drugą zaniosła Wojtkowi na szafkę nocną. Szczęsny spał jeszcze jak małe
dziecko. Dzień był piękny, wyszło słońce, które w ostatnim czasie omijało
Londyn szerokim łukiem.
Rozalia kucnęła obok chłopaka i
przyglądała się mu przez parę dłuższych chwil. Ruchem dłoni delikatnie dotknęła
jego policzka. Uśmiechnęła się sama do siebie, a w jej brzuchu pojawiło się ni
stąd ni zowąd stado motyli. Zamknęła oczy, a na jej twarzy pojawił się uśmiech
którego nie potrafiła powstrzymać. Zadzwonił dzwonek do drzwi Szczęsnego, który
sprawił że Rozalia musiała opuścić sypialnie chłopaka i otworzyć drzwi.
-Cześć Rosalie – przywitał się Theo, wchodząc do mieszkania.
– Jak tam? Wojtek nie zamęczył cię wczoraj?
-Nie – odparła cicho.
-Spodziewałem się że jak się zostawi was samych to policja
nic tu nie zdziała. – żartował.
-Spokojnie Walcott. Nie było tak źle, Wojtek cały czas spał
więc miałam spokój. A ty co robisz tutaj tak wcześnie?
-Zmieniam cię. – uśmiechnął się kwaśno. – Moja kolej na
pilnowanie tego dzieciaka.
-Na dziecko to on jest zbyt wyrośnięty. – powiedziała
poważnie. – Ale z zachowania to wszyscy mi dzieci przypominacie. A wracając do
wczorajszego dnia, jak minęły ci walentynki? Nie miałeś problemu ze wstaniem
rano? – dopytywała się.
-Nie, ostatnio mam z Melanie trochę na pieńku. Dużo by
opowiadać. Skoro Wojtek śpi, to muszę z tobą porozmawiać.
-Ze mną? O czym? –
zapytała zdziwiona.
-O tobie i Wojtku. Dlaczego po prostu nie będziecie ze sobą?
Ty myślisz cały czas o nim, a on o tobie. Pasujecie do siebie.-zakomunikował
piłkarz.
-Theo, to nie takie proste. My...ja…
-Czemu mu nie powiesz co do niego czujesz? – powiedział
zdenerwowany Walcott.
-Bo on ma dziewczynę. – krzyknęła.
-Jaką dziewczynę? Przecież powiedziałby mi gdyby ją miał.
Jak ona się nazywa? – mówił zdenerwowany, a zarazem zły na przyjaciela.
-Skąd mam to wiedzieć? Nie jestem Sherlock’iem Holmes’em,
widziałam ją razem z Wojtkiem. Wydawali się być szczęśliwi. Więc po co ja mam
psuć coś, co ich łączy?
-I co teraz? Będziesz walczyć czy się poddasz? – zapytał po
dłuższej chwili Theo, spoglądając na Rozalię.
Dziewczyna
nie odpowiedziała mu od razu. Tępo spoglądała na blat stołu i dopiero po chwili
wzięła głęboki oddech po czym odpowiedziała na zadane pytanie.
-Jaa… Jeśli Wojtek jest szczęśliwy z nią – powiedziała mocno
akcentując każde słowo. – to ja też będę szczęśliwa. I nie masz się o co
martwić. Tak chyba będzie najlepiej. Wybacz, ale powinnam już iść. Pozdrów ode mnie
Melanie. – pożegnała się i zniknęła za drzwiami wejściowymi.
Kilka
godzin później Wojtek obudził się. Wyglądał dużo lepiej niż ostatniej nocy,
chodź nadal był blady jak ściana. Po woli usiadł na swoim łóżku, po czym
założył szlafrok i udał się po woli, podpierając ręką o ścianę do kuchni, gdzie
siedział Theo.
-Siema. – przywitał się Szczęsny.
-Wyglądasz jakby cię z krzyża zdjęli. –żartował.
-Od kiedy tu jesteś?
-Rano jakoś przyszedłem. Normalnie jakby się waliło i paliło
to byś się nie obudził.
-Przynajmniej nie musze na środki nasenne wydawać kasy.
Gdzie jest Rozalia?
-Jak to gdzie? W domu, a gdzie ma być?- zapytał zdziwiony.
-Nie wiem, pytam. Muszę z nią porozmawiać, i to jak
najszybciej. –oświadczył Szczęsny.
-Przyjacielu, jedyną rzeczą którą teraz musisz zrobić to iść
się położyć. Bo jak w takim stanie pójdziesz do niej to będzie więcej problemów
niż pożytku.
Wojtek
jeszcze chwilę porozmawiał z Theo, po czym poszedł do swojej sypialni oglądać
powtórki meczów. Walcotta męczyło
pytanie „Dlaczego Wojtek prowadzi podwójne życie?”. Ma dziewczynę, o której on
nie miał pojęcia i startuje do Rozalii. Nie poznawał swojego przyjaciela.
Wcześniej mówił mu o wszystkim, rozmawiali jak bracia, a teraz nie informuje go
nawet o nowej dziewczynie. Jeszcze nie tak dawno temu powiedział mu że zakochał
się w Raniewskiej, a teraz zachowuje się jakby mu woda sodowa do głowy
uderzyła. Nie pochwalał nigdy takiego postępowania. Krew buzowała mu w żyłach,
kiedy widział jak mężczyźni wykorzystują dziewczyny mówiąc że kochają, gdy w
między czasie umawiają się z inną…
Jakiś czas później…
Piłkarze za
kilka minut rozpoczynali trening. W szatni pozostało już tylko kilkoro osób,
które jak zwykle nie mieli czasu aby wcześniej wyjść z domu i nie spóźnić się.
Theo, Jack, Poldi, Giroud i Wojtek siedzieli w szatni czekając aż Aaron
znajdzie swoje korki. Theo wraz z Jackiem zacięcie dyskutowali kto ma lepszy
samochód, nie zwracając jednocześnie uwagi na Szczęsnego. Nie był zadowolony że
kumple ignorują go, ale teraz miał inne sprawy na głowie. Jedną z nich była
Rozalia. Dziewczyna od walentynek nie odpisywała na jego sms, maile a nawet nie
odbierała telefonów gdy dzwonił. Chciał z nią porozmawiać, ale nie wiedział
gdzie i kiedy, skoro w dziwny sposób zniknęła z życia jego i Arsenalu. Od tamtej
pory otrzymał od niej tylko jedną wiadomość „Nie dzwoń i nie pisz, tak będzie lepiej. Udanego życia.” To jeszcze bardziej go zirytowało, nie miał
pojęcia co zrobił nie tak i dlaczego ona się do niego nie odzywa.
Wkurzony
rzucił telefonem do swojej szafki, mocno trzaskając jej drzwiczkami. Szybkim
krokiem wyszedł na boisko ignorując pytania kolegów, czy coś się stało.
Trening
dłużył się mu w nieskończoność. Nie mógł się skupić, a w dodatku trener był
dziś dla niego wyjątkowo cięty. Jego złość nie opadła, dlatego też koledzy
powstrzymali się od uwag co do jego zachowania. Tuż po zakończonym treningu
wszedł do szatni gdzie został tylko Aaron, Theo i Jack. Panowie rozmawiali o
czymś, ale gdy tylko bramkarz przekroczył próg szatni umilkli.
-Co jest grane? – zapytał wkurzony Wojtek.
-Co masz na myśli? – zapytał spokojnie Theo.
-Od kąt wróciłem po chorobie, ignorujecie mnie. Co jest do
cholery jasnej grane?! Zrobiłem coś?! Rozmawiacie ewidentnie na mój temat, ale
gdy tylko się do was zbliżę od razu zmieniacie temat, jakby nigdy nic. Mam już
tego dosyć, może mi któryś łaskawie wyjaśni o co wam do cholery chodzi?!
-Słuchaj Wojtek, nie powinieneś się tak zachowywać. Ja
rozumiem, że mężczyzna potrzebuje czułości, ale…- zaczął Aaron.
-O czym ty gadasz? – przerwał mu poirytowany.
-Ja ci to wytłumaczę- mówił Jack, obejmując ramieniem
bramkarza.- ty jesteś typem faceta któremu nie brakuje dziewczyn, ale nie
pozwolę na to żebyś skrzywdził dziewczynę, którą znam i lubię. Lauren też nie pozwoli, dlatego też lepiej będzie
kiedy sobie odpuścisz Rozalię.
-Co?
-Nie pytaj się
głupio. – pouczył go Theo. – Masz dziewczynę i zajmij się nią, ona pewnie cię
kocha. Nie graj na dwa fronty bo skrzywdzisz i ją i Rozalię, a ona i tak już
nie mało przeżyła.
-Jaka dziewczyna? O co wam chodzi? – dopytywał się
zdezorientowany Wojtek.
-No twoja. – wytłumaczył Aaron. – Rozalia mówiła Theo że
widziała cię z nią kilka razy i że masz z nią zdjęcie na kominku.
-Ale ja kurwa nie mam dziewczyny! Przecież wiedzielibyście o
tym. Zdjęcie jest ze Sandrą, innego tam nie ma. Ale ona jest tylko
przyjaciółką, nic więcej.
-Doprawdy? To dlaczego ona myślała że chodzisz ze Sandrą?
-Czy ja ci na jasnowidza wyglądam? – zapytał Szczesny. –
Gdzie ona jest? Gdzie ona jest?! – dopytywał się, a raczej krzyczał.
-Tego nie wiem, ale będzie dziś na imprezie razem Melanie. –
powiedział Theo – Więc jeśli chcesz to…
-Dzięki. – wykrzyknął uradowany Wojtek po czym najszybciej
jak się dało wybiegł ze stadionu.
Chwilę później był już przy
swoim samochodzie, którym pojechał do domu przygotować się na przyjęcie.
*
Majka
kręciła się po całym mieszkaniu, w poszukiwaniu stroju na przyjęcie. Od kilku
godzin przeszukiwała meble, i stała przed lustrem. Ostatecznie stwierdziła że jej
szafa pomimo że się z trudem domykała, świeci pustkami i starością.
-Rozalia! Czy ten królik musi łazić po całym mieszkaniu?!
Nie możemy mu znaleźć jakiegoś domu królika, czy czegoś podobnego? Zaczyna mnie
już drażnić, myśli że może wszystko. – żaliła się Maja.
-Nie oddamy go nikomu, jest mój. A na dodatek prezentów się
nie oddaje. – powiedziała Raniewska przytulając swojego pupila.
-Ale on mi zjadł marchewkę! Jestem głodna. –skarżyła się.
-Nie nowość. – wymamrotał pod nosem.
-Mówiłaś coś?!
-Tylko tyle że te buty są dla ciebie idealne. – uśmiechnęła
się do niego po czym zniknęła za drzwiami łazienki.
Brunetka
wzięła długą, odprężającą kąpiel przed imprezą. Umyła swoje długie włosy,
rozczesała i upięła w kucyka. Założyła przygotowane ciuchy, i zrobiła makijaż.
Godzinkę później była już gotowa do wyjścia. Razem z Mają wyszły z mieszkania i
udały się do taksówki, która przywiozła je pod samo wejście do klubu.
Po wejściu do budynku dziewczyny
usiadły przy stoliku razem z Lauren i Melanie. Był to wieczór który miały
spędzić tylko w swoim gronie. Żadnych chłopaków. Tylko zabawa i babskie
ploteczki.
-Musimy się razem wybrać na zakupy. – powiedziała z
entuzjazmem Melanie.
-Koniecznie. Chodzenie na zakupy w towarzystwie mężczyzn
jest wyczerpujące. Szczególnie jak taki Jack mówi że we wszystkim jest mi
dobrze, kiedy ja wiem że wyglądam jak jakaś choinka. W ogóle nie zna się na
modzie. Najchętniej to by nie ubrał w jeansy i adidasy. – śmiała się Lauren.
-Chyba nie jest aż tak źle. – włączyła się do rozmowy Majka.
-Źle nie, jest jeszcze gorzej. Theo jest strasznie
zazdrosny, więc jeśli idziemy na jakieś przyjęcie to zamiast sukienki kazałby mnie ubrać w
kombinezon żeby mieć mnie tylko dla siebie.
-Ja się mu nie dziwię. – żartowała Rozalia.
-Muszę chyba zapisać mojego męża do psychiatry. –
oświadczyła Lauren.
-Dlatego? – zapytały równocześnie polki.
-Ostatnio Jack z Aaronem postanowili przebrać się razem z
Archim za James’a Bond’a. Ubrali czarne garnitury, pilotki i plastikowe
pistolety na wodę z barwikami. Wieczorem gdy się ściemniło biegali po całym
domu i udawali że prowadzą super tajną akcję przeciwko Alexowi i Olivierowi.
Porozbijali mi wszystkie wazony a o brudnych
ścianach od farb nie wspomnę.
-To dlatego Jack nocował u Łukasza. – stwierdziła Raniewska.
-Nadal u niego nocuje? – zapytała zaciekawiona.
-Nie chyba. A nie mieszka razem z tobą i Archim? –
dopytywała się brunetka.
-Chciałby, to znaczy powiedziałam mu że jeżeli nie odkupi mi
tych wazonów i nie pomaluje ścian w salonie to nie ma po co wracać.
-Nie za surowa kara? – zapytała Mel.
-Nie, od tygodnia nie nocował w domu. Jestem ciekawa kiedy
zamierza wrócić. Trochę się martwię, a Archi cały czas chce do ojca.
-Jack najpóźniej jutro wróci. Jeszcze będziesz chciała żeby
gdzieś poszedł–śmiała się Melanie popijając swojego drinka.
Dziewczyny
przez cały wieczór świetnie się bawiły. Żartowały, śmiały się i plotkowały.
Każda z nich potrzebowała spędzenia chwili w babskim towarzystwie. Mimo różnych
charakterów świetnie się dogadywały i rozumiały.
Przed
klubem stał Wojtek, Jack i Theo próbując wślizgnąć się na imprezę. Było już po
22, przed wejściem stało dwóch wysokich, i umięśnionych ochroniarzy, który nie
wpuścili piłkarzy do środka. Na darmo były ich prośby a nawet przekupstwo
biletami na mecz, autografami i koszulkami.
-Ale jak to nas nie wpuścicie? – dopytywał się zdesperowany
Jack.
-Muszą mieć panowie wejściówki. – odparł oschło mężczyzna.
-A nie da się rady jakoś inaczej tego załatwić?
-Nie.
-Theo, patrz! Beyonce tam jest! Ja chce z nią zdjęcie!...
Zaczekaj kochana!– krzyczał Jack biegnąc przed siebie jak głupi, jednocześnie
odwracając uwagę gruboskórnych mężczyzn, by w tym czasie Wojtek mógł wejść do
środka niezauważony przez ochroniarzy.
Pół minuty
później Szczęsny był już w środku. Dookoła były tłumy ludzi. Na parkiecie było
ciężko się gdziekolwiek poruszyć, z każdą chwilą przybywało coraz więcej ludzi.
W głośnikach leciała głośna muzyka, która zagłuszała własne myśli Wojtka.
Mężczyzna przedzierał się przez tańczące pary, by dojść do baru przy którym
stała Melanie z Rozalią popijające drinki. Dzieliło go od niej zaledwie kilka
metrów. Pół mrok jeszcze bardziej utrudniał mu się poruszanie i dotarcie do
celu. Gdy był już na miejscu nie było tam Raniewskiej, jedynie dostrzegł
sylwetkę Melanie która szła do swojego stolika. Szybko podbiegł do niej by
wypytać gdzie poszła brunetka.
-Mel, gdzie jest Rozalia? – zapytał zdyszany.
-Wojtek?! Co ty tutaj
robisz? Jak się tu dostałes?
-Długa historia, opowiem ci kiedyś. – uśmiechnął się do niej
błyskotliwie. – Gdzie jest Rozalia? Była tutaj przed chwilą.
-Poszła na zewnątrz, źle się poczuła i powiedziała że wróci
wcześniej do domu. – oświadczyła. -Wojtek, przypomnij mi dlaczego ochroniarze
wyprowadzają stąd Jacka i mojego Theo? – zapytała dociekliwie obdarzając
chłopaka przeszywającym wzrokiem.
-Bo pomogli mi się tu dostać. Bez wejściówek. – wytłumaczył
szybko, widząc że jeden z ochroniarzy zmierza w jego kierunku. – Idz do nich,
będą chyba potrzebować pomocy. – powiedział, po czym szybko skierował się w
stronę wyjścia.
Wybiegł na
zewnątrz, gdzie zimne powietrze otuliło
jego ciało. Było ciemno, jedynie
latarnie oświetlały ulicę. Zatrzymał się na środku jezdni, szukając wzrokiem
Rozalii. Po kilku chwilach dostrzegł że stoi na chodniku wpatrzona w niebo.
Stała bez ruchu w jednym miejscu, ubrana w granatową czapce i czarny płaszcz.
Wojtek czym prędzej podbiegł do brunetki stając na przeciwko niej. Patrzył jej
głęboko w oczy, widział że jest zdziwiona jego widokiem. Był na nią zły, ale za
wszelką cenę chciał wyznać co czuje.
-Czemu nie odbierałaś ode mnie telefonów?! Martwiłem się o
ciebie.
-Nie potrzebnie. – odparła oschło unikając jego niebieskich
oczu.
-Nie potrzebnie?! Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie,
dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać?
-Sam sobie odpowiedz. Nie jestem pierwszą lepszą, która leci
na tanie teksty, więc daruj sobie. Zajmij się lepiej swoją dziewczyną.
-Posłuchaj mnie! – powiedział łapiąc ją za nadgarstki.
Rozalia chciała wydostać się z
uścisku, ale dłonie Wojtka okazały się silniejsze i próby uwolnienia
nadgarstków okazały się nikłe. Dziewczyna nadal nie patrzyła mu w oczy, wydała
z siebie tylko jęk na znak że uścisk bramkarza jest zbyt silny.
-Nie mam dziewczyny. Zdjęcie było ze Sandrą, była moją
dziewczyną, ale teraz łączy nas tylko przyjaźń. – mówił przykładając dłonie
Ranieskiej do swojego torsu, tak że dziewczyna była niebezpiecznie blisko
niego. – Zrozum, kocham ciebie. Zakochałam się w tobie i kocham tylko ciebie.
-Jaką mam pewność? Dla ciebie, wielkiego Wojciecha
Szczęsnego jestem pewnie kolejną dziewczyną do zaliczenia.
-Nie prawda! Mylisz się! – zaprzeczał bramkarz. –Wiem, że
też mnie kochasz.
Jego słowa
sprawiły że Rozalia była jeszcze bardziej zagubiona, niż w dniu walentynek. Nie wiedziała co zrobić,
czuła coś do niego, i chciała żeby byli
razem, ale nie chciała być skrzywdzona. Nie chciała znów przechodzić przez to
samo.
-Ale będę o to walczyć. Moja babcia mówiła, że w życiu
istnieją rzeczy o które warto walczyć do samego końca. A ty jesteś tego warta.
– dokończył.
Rozalia odwróciła głowę w drugą stronę, Wojtek puścił jej
nadgarstki, ale nadal stał naprzeciwko niej. Miał nadzieje że kocha go tak samo
mocno, jak on ją. W kącikach oczu dziewczyny błyszczały małe kropelki, które po
woli spłynęły jej po policzku. Nie zauważył tego Wojtek, dlatego że starała się
je ukryć. Nie wiedziała co miała zrobić. Stała odwrócona do niego plecami,
próbując wymyślić najlepsze rozwiązanie tej sytuacji. Po dłuższych chwilach
poczuła jak ktoś delikatnie bierze jej dłoń i lekko przytrzymuje. Usłyszała już
tylko zrezygnowany głos chłopaka.
-Może i unikasz mojego wzroku, rozmów ze mną, ale nigdy nie
powiedziałaś mi że nie chcesz. Powiedz, a dam sobie spokój.
Nie
odpowiedziała mu. Czuła że z każdą chwilą coraz więcej łez spływa jej po
policzku. Odwróciła się do niego wpatrują się w jego niebieskie do granic
możliwości oczy, w których dostrzegała nadzieje. Nie umiała wydusić z siebie
żadnego słowa, stała wpatrzona w jego oczy. Nie uśmiechała się, nie poruszała
się. Stała. Po prostu stała spokojnie, wpatrując się w niego. Nie potrafiła nic
zrobić, sytuacja przerosła ją.
-Twoje milczenie jest dla mnie jednoznaczną odpowiedzią. –
wyszeptał i puścił dłoń Rozalii.
Odwrócił
się na pięcie i poszedł przed siebie. Zrezygnowany i zawiedziony, bo stracił
sens swojego życia. Był pewien że Raniewska czuje do niego coś więcej. Mylił
się. Wtedy czuł się jak ostatni kretyn, nigdy nie zdawał sobie sprawy że miłość
tak boli. Miał ochotę rzucić się z mostu, albo uchlać się do nieprzytomności i
nie pamiętać kilku miesięcy swojego życia. Czuł się gorzej niż po ważnych
przegranych meczach, gdzie niejednokrotnie został wygwizdany przez kibiców.
Wojtek
zniknął za rogiem, a Rozalia nadal stała w miejscu gdzie przed kilkoma minutami
stał on. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła że może stracić osobę, która jest dla niej bardzo ważna. Przez
własne błędy może stracić mężczyznę którego kocha. Nie zastanawiała się już
dłużej. Ile sił w nogach pobiegła przed siebie, w kierunku gdzie zmierzał
Szczęsny.
-Wojtek! – krzyczała Rozalia biegnąc w jego stronę.
Staną,
przysłuchując się głosowi dochodzącemu zza jego pleców. Odwrócił głowę i
zobaczył Rozalię biegnącą do niego. Ze łzami w oczach rzuciła się mu na szyję,
czując woń jego prefumów. Już sama nie wiedziała czy to były łzy szczęścia czy
smutku.
-Ja ciebie też kocham. Nie opuszczaj mnie, już nigdy więcej.
– wyszeptała jeszcze mocniej się w niego wtulając.
-Tak bardzo cię kocham.
– powiedział Wojtek obejmując dziewczynę i przytulając ją do swojego
torsu.
-Nie chcę znowu zostać sama.
-Nie zostaniesz, obiecuje. – wziął jej twarz w swoje dłonie
zmuszając ją aby spojrzała mu w oczy. Złożył na jej ustach delikatny pocałunek,
który z każdą chwilą był coraz zachłanniejszy…
+++
Hej kochani <3
Udało mi się go skończyć „prawie”
na czas. Miałam dodać go wcześniej, ale nie miałam kiedy. Wakacje dobiegają
końca, i trzeba korzystać ile się da. Dlaczego wakacje zawsze rozkręcają się na
końcu?!
Co do
rozdziału, mam nadzieje że się wam spodoba. Nie powala na kolana, ale jestem
dumna że napisałam go w zaledwie 2 dni.
Chciałabym wam powiedzieć że
następny będzie za tydzień, ale niestety nie mogę tego obiecać.
Po pierwsze brakuje mi czasu.
Po drugie jest ostatni tydzień wakacji
i chcę go spędzić z przyjaciółmi i ludźmi dzięki którym moje życie jest
kolorowe <3.
A trzecią sprawą, chyba
najistotniejszą jest to że nie mam bladego pojęcia co będzie w następnym
rozdziale.
Wybeczcie mi również literówki, interpunkcje itp. ale jest dokładnie godzina 00:22 i ledwo rozróżniam literki na klawiaturze. Dzisiaj miałam wyczerpujący dzień od godziny 7:00 i jutro, a raczej dzisiaj rano również pobudka po 6:00.
Jak do tej pory miałam na poszczególne rozdziały chociaż
jego zarys, a teraz kompletna pustaka. Muszę wymyślić coś sensownego. Piszcie w
komentarzach co chcielibyście w kolejnej części tego opowiadania. Jestem pewna
że każdy z Was ma jakiś super pomysł który mogę wykorzystać w rozdziale.
Na koniec zrobiłam małą ankiete na blogu, wiec jesli czytasz to opowiadanie zaznacz w ankiecie"tak"
Dziękuje i dobranoc, ide spać xD
Na koniec zrobiłam małą ankiete na blogu, wiec jesli czytasz to opowiadanie zaznacz w ankiecie"tak"
Dziękuje i dobranoc, ide spać xD
Pozdrawiam, Themalkina. <3
Rozdział na prawedę godny uwagi. Muszę ci przyznac, ze wystraszyłaś mnie tym gdy Wojtek odszedł a Rozalia nie reagowała. Na szcxzęscie wszystko sie wyjaśniło.Cieszę się, ze są razem. Mam nadzieję, że zdołaszi znajdziesz troszkę czasu by napisać rozdział za tydzierń.
OdpowiedzUsuńCóz pozostaje mi czekanie
Pozdraswiam i życzę wenki :**
Jejuniu jak romantycznie <3 Ten rozdzia jest jakiś magiczny ;) Strasznie wciąga i sprawił, że na mojej ręce pojawiły się ciarki :D Strasznie się cieszę, że Wojtrk i Rozali są razem. Chodź wystraszyłam się kiedy Wojtek odszedł. Myślałam że będą się unikqć i wogóle a tu taka miła niespodzianka. Pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Rozdział jak zwykle super. Czekam na następne:)
OdpowiedzUsuńA jeśli interesujesz się także siatkówką to zapraszam do mojego opowiadania: http://w-zwariowanym-swiecie-siatkowki.blogspot.com/
Pozdrawiam :D
genialny :) mam nadzieję, że za tydzień zdążysz dodać kolejny rozdział, bo doczekać się nie mogę następnego
OdpowiedzUsuńAaaa w końcu buzi buzi *.* Co do rozdziału to cudowny jak zawsze! Czekam z niecierpliwością na kolejny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Woooooooooojtek i Rooozaliaaa wkońcu razem! yeah ;3
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tym rozdziale normalnie *.* jak w każdym twoim zresztą ;*
cudownie, że są razem w końcu ajj jak się cieszę <3
nie mogę się doczekać następnego ;3 ;3 ;3
buziole ;*
świetny brak słów by to opisać dodawaj szybko następny
OdpowiedzUsuńRodział jest mega świetny:):* Czekam z niecerpliwością na następny.^^
OdpowiedzUsuńextra ;**
OdpowiedzUsuńŚwietnie Wojtek i Rozalia w końcu razem.
OdpowiedzUsuńtaaak !!! W końcu są razem
OdpowiedzUsuńkiedy następny ?
OdpowiedzUsuńkiedy następny ??? a rozdział genialny :)
OdpowiedzUsuńświetny <33333
OdpowiedzUsuńwspaniały kocham cie ;*
OdpowiedzUsuńświetne <3 Nominował do
OdpowiedzUsuńLiebsteer Award xd
szczegóły tu xd http://pilkarskamilosc.blogspot.com/
Kiedy kolejny ?
OdpowiedzUsuńwłasnie zaczęłam go pisac, ale nie potrafię podać dokładnej daty kiedy dodam kolejny rozdział. Mam nadzieje że w tym tygodniu go dokończę, pomimo że szkoła, korki, obowiązki i treningi jazdy konnej pochłaniają praktycznie cały mój wolny czas. :(
Usuńczekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i sprawdzam co 5 minut czy już jest :)
OdpowiedzUsuńmam dobrą wiadomość, która Cię ucieszy. Rozdział najprawdopodobniej pojawi się dziś koło 21. ;))
Usuń